Bezpieczeństwo energetyczne wymaga strategii
- Napisane przez Krzysztof Przybył
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Warszawska wizyta prezydenta Trumpa wzbudziła olbrzymie emocje, a to, co przyniosła – czyli pewne deklaracje – po prawej stronie naszej sceny politycznej wywołały ogromny entuzjazm. Ale nie na miłych polskiemu sercu słowach chcę się skupić, tylko na deklaracji dotyczącej dostaw gazu LNG do Polski.
Mocne potwierdzenie, że Stany Zjednoczone wesprą nasz kraj w polityce dywersyfikacji dostaw gazu, ma poważne znaczenie. Mam jednak wrażenie, że wszystko to odbywa się w myśl zasady „od szczegółu do ogółu”, a nie odwrotnie. Trochę tak, jakbyśmy najpierw wybierali okna i drzwi, a na później odkładali przygotowanie projektu domu.
Największą bolączką polskiej polityki w zakresie bezpieczeństwa energetycznego nie jest wcale uzależnienie naszej gospodarki od rosyjskiego gazu.
O takiej strategii, a raczej jej braku, debatowali w minioną środę eksperci Instytutu Staszica, Dawid Piekarz i Jerzy Kurella.
Pretekstem do spotkania była wydana przez dr Piekarza książka pt. Polityka, strategia, siła. Jak przedstawia sam autor, jest to jedyne w swoim rodzaju opracowanie poświęcone kształtowaniu polityki bezpieczeństwa ekonomicznego i energetycznego w latach 2004-2014. Koncentruje się na kwestiach budowania siły ekonomicznej poprzez aktywne używanie odpowiednich strategii. Konkluzja książki i dyskusji nie napawa optymizmem: mamy zasoby, mamy możliwości, ale nie mamy strategii. Pisałem kiedyś a propos kolejnej reformy oświaty, że tak, jak każdy żołnierz w plecaku nosi ponoć marszałkowską buławę, tak też każdy kolejny minister edukacji nosi dyplom wielkiego reformatora. Dlatego co kilka lat mamy do czynienia z większą bądź mniejszą rewolucją oświatową. Podobnie rzecz się ma z energetyką. Mamy wizje, próby zawracania kijem Wisły, ale nie mamy długoletniej strategii. Chocholi taniec wokół energii jądrowej jest symptomatyczny dla tego stanu rzeczy. Decyzje, czy budujemy elektrownię atomową czy nie, zmieniają się jak w kalejdoskopie – nawet w czasie tej samej kadencji parlamentarnej.
Jerzy Kurella, były prezes Tauronu i PGNiG, zwrócił uwagę na charakterystyczną rzecz. Po stronie rosyjskiej w instytucjach związanych z bezpieczeństwem energetycznym panuje ciągłość; rotacje są niewielkie i związane głównie z przejściem na emeryturę.
U nas w ciągu ostatnich kilkunastu lat przez samą tylko radę nadzorczą EuRoPolGazu przewinęło się ze strony polskiej kilkadziesiąt osób.
Ot, taka synekurka. W tym samym okresie zmiany wśród rosyjskich członków rady były bardzo małe. Oczywiście, można odpowiedzieć, że w ostatnich kilkunastu latach mieliśmy kilkakrotne zmiany rządu, a w Rosji duet Putin-Miedwiediew włada niepodzielnie. Ale wszak nie chodzi tu o funkcję ministra czy wiceministra, która jest ściśle polityczna.
Wracając do naszych spraw. Bardzo dobrze, że po chwilowym zaczadzeniu łupkowymi nadziejami, polska polityka w zakresie bezpieczeństwa energetycznego wróciła na logiczne tory. Dywersyfikacja dostaw surowców jest podstawą naszego bezpieczeństwa, nie tylko w dziedzinie energetyki, ale i całej gospodarki. Chciałbym jednak dowiedzieć się, jak ma to wyglądać w perspektywie następnych kilkudziesięciu lat. I mieć pewność, że niezależnie od tego, kto będzie rządził i pod jakim partyjnym szyldem, ta strategia będzie realizowana z żelazną konsekwencją.