Menu
A+ A A-
Ostrzeżenie
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 1032.

Brak zgody na uruchomienie Pszczonowa Wyróżniony

Brak zgody na uruchomienie Pszczonowa www.sxc.hu

Jeszcze w tym roku planowana jest fuzja dwóch zakładów utylizacji odpadów zwierzęcych na południu Polski, należących dotąd do Holendrów, którzy chcą je sprzedać - łącznie z zakładami i centralą w Holandii - kosztem 2 mld euro firmie niemieckiej (Saria), posiadającej dotąd trzy największe zakłady w naszym kraju.

W ten sposób wkrótce w rękach Niemców znajdzie się w Polsce blisko 50 proc. rynku utylizacyjnego – ocenia specjalista, dr Jerzy Byczyński. Jego zdaniem to niejedne zakupy Sarii w Europie. Firma przejęła ostatnio zakłady w Serbii.

Spodziewany w Polsce zakup dwóch zakładów utylizacji przez Niemców to nie jedyne wydarzenie w tej branży. Gotowy do rozpoczęcia działalności, znajdujący się w centralnej Polsce w Pszczonowie k. Skierniewic nowoczesny zakład, mający ściśle z normami unijnymi, utylizować odpady zwierzęce, od miesięcy nie może zostać uruchomiony. Bowiem blokowany jest przez urzędników. Ma to głównie związek – mówi Byczyński - z nieuzasadnionego lęku, że będzie równie uciążliwy dla okolicznych mieszkańców, jak jego poprzednik, funkcjonujący w tym samym miejscu w okresie PRL. Tymczasem zgoda na uruchomienie zakładu spowodowałaby, że działalność branży utylizacyjnej w naszym kraju stałaby się bardziej transparentna i – w zgodzie z normami sanitarnymi – podlegała jeszcze ściślejszej kontroli aparatu państwa.

Nabiera to większego znaczenia tym bardziej, że jeśli nie można się doliczyć 10 proc. padliny w zakładach utylizacyjnych w naszym kraju, to w opinii Byczyńskiego istnieje uzasadnione podejrzenie, że gdzieś dokonuje się oszustwo na szkodę polskiego przemysłu rolnego i zdrowia obywateli. Nie wiadomo bowiem czy odpady zwierzęce są w zgodzie z normami sanitarnymi przerabiane lub niszczone.

Byczyński był jednym z uczestników tegorocznego kongresu europejskiej branży utylizacji odpadów zwierzęcych i producentów tłuszczu przemysłowego, który odbył się w Pradze. Za rok podobny kongres odbędzie się w Sztokholmie, a za dwa lata – w Krakowie.

Podczas spotkania poinformowano, że ani w tym, ani – najprawdopodobniej – także w przyszłym roku mączki zwierzęce nie będą mogły być użytkowane jako karmy hodowlane w państwach unijnych. Wynika to głównie z działań lobby producentów genetycznie modyfikowanej soi. Stanowią oni bezpośrednią konkurencję producentów mączek.

Byczyński wyjaśnia, że ceny za surowiec do produkcji mączek zwierzęcych w Polsce zbliżyły się do ok. zera zł. Oznacza to, że ubojnie oddają utylizatorom odpady prawie bezpłatnie. Jednocześnie ceny mączek skoczyły w górę. I zaczynają być porównywalne z cenami soi. Na wolnym rynku tona mączki kosztuje ok. 150-200 euro (ok. 600-800 zł). Z kolei tona soi - 1100-1400 zł. Przy czym mączka zwierzęca jest bardziej energetyczna, zawiera więcej mikroelementów i daje lepsze przyrosty wagi skarmianych nią zwierząt niż soja – ocenia Byczyński.

Okazuje się, że w praktyce jednak istnieją pewne wyłomy w obowiązującym zakazie stosowania mączek. Zwierzęta hodowlane i ryby mogą być np. skarmiane mączkami produkowanymi z krwi. Jednak to co zakazane w państwach unijnych nie musi obowiązywać w innych krajach. Takie firmy jak Pedigree Pal, zajmujące się produkcją karm dla zwierząt, stosują coraz większą liczbę mączek zwierzęcych na potrzeby swojej produkcji dystrybuowanej poza Europą. Wzrasta na nie ogromnie popyt przede wszystkim w Azji. Takie kraje, jak Tajlandia, Wietnam, Chiny są w stanie importować niemal każdą ilość mączek.

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas