Menu
A+ A A-

Kulisy walki o koperty Wyróżniony

Kulisy walki o koperty fot. morguefile.com

To, że nadciąga kataklizm było wiadomo po tym jak zrezygnowano z usługi telegramu, a razem z nią do Muzeum Techniki trafił telegraf. Jednak zwiastunów było więcej zanik kodu Morse'a, a także dziwnego urządzenia jakim był faks. Teraz zmienia się cały ład łączności, który można porównać z przebiegunowaniem Ziemi.

Największe narodowe poczty na świecie musiały ustąpić i podzielić się rynkiem, na którym panowały. Więcej nadszedł czas na prywatyzację tych szacownych instytucji. Czy to dobrze czy to źle? Jako osoba sentymentalna powiem, że źle bo w świecie bez telegramów, alfabetu Morse'a czy faksu mój świat jest jakoś uboższy. I proszę mnie nie pocieszać telefonami komórkowymi, SMS-ami, MMS-ami, listami elektronicznymi czy też bezpłatną, audiowizualną łącznością internetową. Prawda jest jednak również i taka, że w XXI wieku nie wysłałem ani jednego telegramu, alfabetu Morse'a nigdy się nie nauczyłem, a faks od kilku lat jest dziwnym bibelotem.

Jest też prawda i taka, że kiedy sprywatyzowana na wskroś nowoczesna krajowa telekomunikacja, będąca własnością obcego państwa, z obrzydzeniem, odrzuciła telegram jako nieopłacalny anachronizm, rękawicę podjęła krajowa poczta, wprowadzając na miejsce tej usługi telegram pocztowy, z gwarantowanym czasem doręczania. Jest to już trochę inna korespondencja, ale ponieważ jest opatrzona datownikiem pocztowym, formularz otrzymanego telegramu jest dokumentem z urzędowo potwierdzoną datą nadania i treścią, a więc doskonale nadaje się do przekazywania np. oświadczeń woli. Z tego rozwiązania nadal masowo korzystają operatorzy telekomunikacyjni, banki, firmy windykacyjne, szpitale i uzdrowiska.

Ta sama krajowa poczta przegrała przetarg ogłoszony przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa tracąc na dwa lata możliwość obsługi korespondencji wysyłanej m. in. przez sądy i prokuratury. Ustąpiła pola tandemowi dwóch prywatnych przedsiębiorstw pocztowych (z czego jedno niebawem zostanie kupione przez drugie, zgodę już wyraził Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów) i kiosków z gazetami. Od tego roku z otrzymanym awizem należy udać się nie na dobrze znaną pocztę, ale do punktu pocztowego, który może mieścić się np. w sklepie spożywczym. To musi boleć wszystkich, którzy mają swoje przyzwyczajenia. W Wielkiej Brytanii czy Niemczech rynek już od lat funkcjonuje w ten sposób. Są jednak i tacy, którzy są zachwyceni nowymi rozwiązaniami.

Deregulacja rynku pocztowego rozpoczęła się na dobre. To dobra wiadomość, bo konkurencja jest bardzo ważna. Każdy zmonopolizowany rynek to rynek chory, a koszty tej choroby ponoszą klienci, którzy płacą drożej. Szkoda tylko, że zmiany na rynku pocztowym zaczęły się od rewolucji. Źle, że wywołają ją instytucja podlegająca pod Ministerstwo Sprawiedliwości, a zatem nie powołana do robienia chaosu, ale budowania poczucia stabilności i zaufania do państwa. Gdyby przetarg zorganizowano odpowiednio wcześniej, z zachowaniem należytej staranności, przewidując wszystkie możliwe procedury odwoławcze, które wykorzystali przegrywający oferenci, to zwycięzca miałby odpowiednio dużo czasu na przejęcie operacji logistycznych. Wygląda na to, że to jest teraz przyczyną pewnych opóźnień w dostarczaniu przesyłek.

Demonopolizacja rynku usług pocztowych zdaje się, że nie jest na rękę rządowi, który ukrywając się pod hasłami liberalnymi, w zeszłym roku zmonopolizował rynek śmieciowy, a w tym rozpoczyna walkę o monopolizację rynku podręczników szkolnych, bo tylko tak można nazwać pomysł wprowadzenia na rynek tylko jednego podręcznika szkolnego. Do akcji przeciwko prywatnemu operatorowi pocztowemu, która wygrała przetarg z państwową firmą, ruszyły Centralne Biuro Antykorupcyjne, Urząd Komunikacji Elektronicznej, w blokach startowych już stoi Najwyższa Izba Kontroli, zastrzeżenia złożyły Naczelna Rada Adwokacka i Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, choć sprawa przetargu została już zbadana przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa oraz Krajową Izbę Odwoławczą. Wygląda to na zmasowany atak sił, które nie umieją pogodzić się z przegraną, a to już katastrofa.

Tak naprawdę chodzi bowiem o przetarg jaki ma się odbyć za dwa lata na tzw. operatora wyznaczonego, czyli organizację, gwarantującą świadczenie usługi pocztowej, przez sześć dni w tygodniu, na terenie całego kraju. Gdyby i tutaj prywatni operatorzy pocztowi odnieśli sukces, co wydaje się prawdopodobne, byłby to szokujący precedens, na skalę europejską. Ci, którzy są temu przeciwni mogą temu zapobiec, albowiem prywatny operator pocztowy, który wygrał z krajowym państwowym przedsiębiorstwem, jest na sprzedaż.... a zatem można go kupić. Tak już było na rynku niemieckim, gdzie Deutsche Post, chcąc przetrwać, kupił kilka konkurencyjnych firm, m.in. DHL. Wszystko sprowadza się do pytania: jaka jest rola państwa? Czy sektor państwowy ma być odnoszącym sukcesy biznesowe inwestorem, czy raczej instytucją budującą w obywatelach poczucie zaufania.

Juliusz Bolek
Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas