Kozłowski przypomina jednocześnie, że deficyt funduszu emerytalnego w 2012 r. wyniósł 38 mld zł, natomiast w ciągu dekady zwiększy się – w cenach stałych – do niespełna 60 mld zł. – Oznacza to, że każdego roku znaczna część środków budżetowych będzie musiała być przeznaczana na zasypywanie tej dziury. Biorąc pod uwagę fakt, iż największe trudności z finansowaniem emerytur wystąpią dopiero za kilkanaście lat, decyzja rządu o uruchomieniu środków Funduszu Rezerwy Demograficznej już czwarty rok z rzędu jest co najmniej nieracjonalna – komentuje Kozłowski. Jego zdaniem działania te wynikają z krótkowzrocznego dążenia do osiągnięcia poprawy bieżącej sytuacji kosztem przyszłości. – Podobnie jest w przypadku dalszego ograniczania roli kapitałowej części systemu emerytalnego. Co prawda wzrosną wpływy składkowe do pierwszego filaru, jednak oznacza to również zwiększenie zobowiązań z tytułu wypłaty świadczeń, a w konsekwencji – także ukrytego długu publicznego – uważa Kozłowski.