piątek, 27 marzec 2015 14:26

Biedroń w obronie baru mlecznego Wyróżniony

Napisane przez JN
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
fot. UM Słupsk

Słupski Bar Mleczny Poranek ma zapłacić ponad milion złotych kary za to, że do gotowanych potraw dodawane były przyprawy, w tym pieprz. Tak zadecydowały służby skarbowe po przeprowadzonej kontroli.

Eugenia Rębacz, prezes tutejszego PSS Społem poinformowała Roberta Biedronia, prezydenta miasta, że nie tylko bar, ale i cała jej firma może zostać zlikwidowana w wyniku decyzji organu kontrolującego.

Prezydent Biedroń wsiadł na rower i z workiem pieprzu w ręku przyjechał pod słupski Bar Poranek.

- To nie my spieprzyliśmy tą sprawę, przez ten pieprz - mówił do zebranych przed barem słupszczan i przedstawicieli mediów. Nie my powinniśmy ponosić odpowiedzialność. To urzędnicy doprowadzili do tego, że przez ten głupi przepis 130 osób może w Słupsku stracić pracę w wyniku nałożonej kary. Możemy być także pozbawieni barów mlecznych, tak ważnych dla nas punktów gastronomicznych, w których wydawane są wykupione przez miasto posiłki dla ubogich.
Zwrócę się z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy.
Utworzyliśmy sieć niezależnych prezydentów i burmistrzów. Zwrócę się do moich koleżanek i kolegów z prośbą o interwencję w tej sprawie, w obronie barów mlecznych - kontynuował swoją wypowiedź Robert Biedroń, prezydent Słupska.

Prezydentowi miasta towarzyszyła Eugenia Rębacz, prezes słupskiego PSS Społem, która tłumaczyła, że jej firma nie jest w stanie zapłacić nałożonej kary.
- Wystąpiliśmy o rozłożenie płatności na raty. Liczymy jednak na to, że ta decyzja będzie cofnięta Niewiele firm byłoby stać na zapłacenie takiej kwoty - tłumaczyła Pani prezes.

Konieczność zapłacenia tak dużej kary prawdopodobnie doprowadziłaby do likwidacji firmy prowadzącej w Słupsku dwa bary mleczne i kilka sklepów spożywczych.

Nieżyciowe przepisy w sprawie używania przypraw do gotowanych posiłków mają zostać zmienione od 1 kwietnia.