Poczta Polska, dotychczasowy monopolista, zachowała pozycję operatora wyznaczonego jedynie w przypadku przesyłek wysyłanych za potwierdzeniem odbioru oraz dostarczania rent i emerytur – pisze Krzysztof Przybył na portalu natemat.pl. Za kilka lat i to się może zmienić. Czy można już teraz ocenić efekt pocztowej rewolucji? Na pewno warto się pokusić o wstępne podsumowanie.
Między bajki należy włożyć twierdzenie, że liberalizacja rynku usług pocztowych to osłabienie Poczty Polskiej. Wiadomo przecież, że każdy monopolista, dopóki nie zetknie się z realną konkurencją, nie ma dopingu do przeprowadzenia potrzebnych zmian. Perspektywa uwolnienia rynku stała się dla Poczty Polskiej impulsem, który przyspieszył jej modernizację i zmiany – trudne, lecz potrzebne. Zresztą nie słychać, by sama Poczta narzekała na odebranie jej uprzywilejowanej pozycji…
Nowe przepisy dały impuls do nakręcenia konkurencji nie tylko między prywatnymi operatorami a Pocztą Polską, lecz również między nimi samymi. Co ciekawe, cena w tej rywalizacji nie odgrywa głównej roli. Liczy się przede wszystkim jakość usług i ich nowoczesność. W dziesiątkę trafił InPost ze swoimi, popularnymi i lubianymi, paczkomatami. Speedmail, operator wyspecjalizowany w obsłudze biznesu i instytucji, wdraża jako pierwszy w Polsce rozwiązania, pozwalające klientowi na monitorowanie procesu dostarczania przesyłek poprzez Internet. Powiązany z nim Emerson ogłosił wdrożenie usługi e-listy. Dzięki niej np. korespondencja kierowana do klientów może być kompleksowo drukowana i konfekcjonowana poza biurem – wystarczy jedno kliknięcie. Sama Poczta Polska nie pozostaje w tyle, dając klientom możliwość SMS-owego awizowania przesyłek.
Za taką konkurencję trzymam kciuki. Bez narzekania na złe prawo czy na Pocztę Polską – bo za własne niepowodzenia najłatwiej przecież obwiniać innych.
Liberalizacja rynku pocztowego dowiodła, że obawy przed uwalnianiem kolejnych segmentów rynku zwykle się nie sprawdzają. A przecież czeka nas – również wymagana przez Unię Europejską – liberalizacja rynku gazu. Na szczęście PGNiG, jak deklaruje, nie tylko się jej nie obawia, lecz wręcz chce, by nastąpiła bez zbędnej zwłoki. Zobaczymy…