Menu
A+ A A-
Ostrzeżenie
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 1027.

Nasz elementarz obniża poziom nauczania

Rządowy elementarz, który trafił do uczniów w ubiegłym roku, nie spełnia wymagań. Tak uważa blisko dwie trzecie nauczycieli, którzy krytykują decyzję Ministerstwa Edukacji Narodowej. W tym sezonie „Nasz Elementarz" otrzymają uczniowie klasy drugiej.

Czytaj dalej...

Rządowy elementarz ignoruje podstawy

Druga część rządowego elementarza nie pozostawia złudzeń co do jakości. Brak strategii uczenia, lekceważenie osiągnięć nauki na temat rozwoju dzieci – to tylko niektóre z wad tej książki. Zamiast pomagać nauczycielom i wyzwalać ich kreatywność, zmusi ich do ciągłej walki z narzuconą przez autorów metodą, która w wielu momentach jest sprzeczna z oczekiwaniami poznawczymi dzieci i współczesną pedagogiką.

Pierwszy rażący błąd elementarza to totalne zignorowanie podstaw rozwoju językowego dziecka. Brak jest tu koncepcji na naukę języka polskiego, brak też materiału dydaktycznego, na którym można oprzeć konstrukcję podstawowych ćwiczeń w nauce czytania. Mimo zawartych w elementarzu tekstów autorki nie proponują żadnej pracy z tekstami. Pod tekstami lub przy nich znajdują się pytania zupełnie pomijające treści zawarte w samym tekście.

A należałoby je wykorzystać do ćwiczeń - po to jest przecież elementarz. Np. pojawiający się w elementarzu tekst „Ten malutki kundelek to Nosek. Jest psem Natalki" można było doskonale wykorzystać umieszczając pod tekstem zadania do tekstu np. „wskaż proszę wyrazy zawierające poznaną literkę „ n", przeczytaj proszę taki wyraz – cicho, głośno, wolno, szybko". Dziecko powinno szukać, wybierać coś z tekstu, zamieniać wyrazy w zdaniu, przekształcać, badać, konstruować, przeliczać, głoskować, dzielić na sylaby itd. Niestety teksty w podręczniku bardzo często pełnią rolę notki informacyjnej na plakacie i nic więcej.

Zbiór plakatów a nie elementarz

W drugiej części elementarza, podobnie jak w pierwszej, uderza brak strategii uczenia. Zagadnienia nie łączą się ze sobą, a ich doświadczenie nie przydaje się dziecku w dalszej nauce ponieważ to, czego się nauczył wcześniej nie wykorzystuje się do poznawania kolejnych zagadnień. Jeżeli dziecko poznało np. na stronie z literką „ n" wyrazy – nos, nosek to autorki przy prezentacji kolejnych tekstów, przy tworzeniu kolejnych zadań matematycznych powinny wykorzystywać te poznane wyrazy, aby dziecko zaczęło je stosować w czytaniu.

Dziecko nie uczy się bowiem w oderwaniu od działań praktycznych, ale przy ich użyciu. Najwyraźniej autorki nie znają strategii uczenia dzieci i dlatego elementarz zawiera pozornie tematycznie jedynie powiązane ze sobą zagadnienia, natomiast w rzeczywistości jest zbiorem plakatów do zupełnie dowolnego wykorzystania. W tej sytuacji to nie jest elementarz. Inny przykład – w podręczniku są pytania o to, aby dziecko się samo czegoś dowiedziało: „dowiedzcie się co to jest dogoterapia i hipoterapia". Tyle, że autorki z tą wiedzą dziecka już dalej nic nie czynią. Dlaczego zatem dzieci mają zbierać informacje? Czy tak trudno zrozumieć w XXI wieku, że dziecko uczy się wtedy gdy to czego dzisiaj doświadczyło, to co dzisiaj odkryło stosuje w nowych sytuacjach do odkrywania rzeczy kolejnych i zrozumienia, że świat i jego funkcjonalności to nie odrębne plakaty tylko wszechobecny organizm z wewnętrznymi zintegrowanymi systemami? Dziecko postrzega świat inaczej Kolejne błędy i to przerażające dotyczą rozwoju matematycznego myślenia dzieci. Źle skonstruowane obrazki i zła konstrukcja tekstów w zadaniach burzą naturalną logikę myślenia dziecka. Autorki wyraźnie nie rozumieją, iż dzieci posługują się przede wszystkim tzw. widzeniem obwodowym (widzenie głębokie, przestrzenne) a widzenia w dwuwymiarze i jego stosowania się dopiero uczą. Dlatego elementarz nie może być zbiorem obrazków pasujących do tematu, ale zbiorem mądrych treści, do których tworzy się adekwatne obrazki, które wyznaczą dziecku zawsze punkty odniesienia. Dziecko dopiero uczy się opanowania ruchu oczu od strony lewej do prawej i dla niektórych to nie jest wcale łatwa umiejętność, wymaga systematycznych ćwiczeń i stosownego materiału do tych ćwiczeń. W elementarzu rządowym materiał taki został zupełnie pominięty. Znów kłania się brak strategii nauczania i pytanie, czy autorki w ogóle opracowały jakąś koncepcję na rozwój językowy czy matematyczny dzieci?

Zupełnie nienowoczesny i nieadekwatny do zainteresowań dzieci jest także materiał w postaci pytań permanentnie zadawanych dziecku. Na stronie 36 jest pytanie – Ile szyszek wisi na każdej gałązce? Przy czym nie na każdej gałązce, której pytanie dotyczy, szyszki wiszą. Poza tym, siedmiolatek w ogóle nie będzie zainteresowany przeliczaniem szyszek!

Święta nie są trendy?

Autorki elementarza zapomniały, iż w Polsce dzieci wraz ze swoimi rodzicami i rodziną odwiedzają groby na początku listopada, a 11 listopada także z rodzicami uczestniczą w obchodach narodowego święta. Jeżeli nie uczestniczą to szkoła jest właśnie od tego, aby zachowania patriotyczne pokazywać i ćwiczyć. Zapomniano również, iż Boże Narodzenie to w polskiej tradycji fakt kulturowy dla wszystkich niezależnie od wyznawanej religii i czas poświęcony rodzinie. Sprowadzają Boże Narodzenie jedyne do robienia ozdób lub prezentów.

Podsumowując, model nauczania, który proponuje elementarz, zrodzi wiele problemów, chyba, że kreatywność samych nauczycieli obroni dzieci przed sztampą wiecznie zadawanych im pytań i wciskania młodszym dzieciom na siłę treści zupełnie nie związanych z ich oczekiwaniami poznawczymi.

Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego z Pracowni Pedagogicznej im. prof. Ryszarda Więckowskiego, ekspert Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

 

Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas