Menu
A+ A A-

Polityczna ofensywa młodych Wyróżniony

Polityczna ofensywa młodych

W nadchodzących wyborach parlamentarnych wystartuje wielu młodych polityków. Ilu z nich jednak, zasiądzie w poselskich ławach? Szczególnie, że najlepsze miejsca na listach wyborczych obsadzili bardziej doświadczeni kandydaci. Czy młodzi mają szansę?

Przy okazji niemal każdych wyborów parlamentarnych pada hasło: Dajmy szansę młodym. I na tym w zasadzie koniec. Struktury partyjne dbają głównie o własne bezpieczeństwo, umieszczając tych młodych z tyłu list wyborczych. To pewnie nie powinno dziwić, szczególnie, że polityka dla wielu weteranów to źródło utrzymania. A młodzi... młodzi sobie poradzą.

Że dobrze sobie radzą, na razie widać w samorządzie, gdzie debiutanci uczą się politycznego fachu. Przykładem niech będzie najmłodszy radny w historii Polski Bartłomiej Kulas z Tczewa, wybrany w 2010 roku. Będąc już przedstawicielem społeczeństwa zdał maturę i dostał się na studia. Najgłośniejszym młodocianym samorządowcem był za to Marek Materek, który w wieku 25 lat został prezydentem Starachowic, pokonując rządzącego miastem od 10 lat kandydata SLD. Świadczy to niewątpliwie o zmęczeniu wyborców powtarzającymi się twarzami. Zwłaszcza, że tych samych kandydatów można, co i rusz spotkać na innych listach. To prawdopodobnie wynik ich wewnętrznej ewolucji i dojrzewania do coraz wznioślejszych działań na łonie coraz to nowych ugrupowań.

Tegoroczne wybory prezydenckie pokazały, że to jednak ludzie wybierają, co było szokiem dla wielu środowisk. Tak samo może być również podczas wyborów parlamentarnych, gdzie dobre miejsce na liście może wcale nie być gwarancją zwycięstwa. Możliwe, że to wyborcy zrealizują hasło: Młodzi do ław! Stawiając krzyżyk niekoniecznie na jedynce. Byłoby to na pewno zbawienne dla kraju, który potrzebuje oddechu oraz dla telewidzów, którzy od wielu lat obserwują na ekranach te same twarze, niczym w jakiejś smutnej i źle napisanej telenoweli. Na listach jednej z największych partii, na ponad 120 kandydatów z miejsc 1-3, nie ma nikogo w wieku poniżej 25 lat. Natomiast osób w wieku do 35 lat jest nieco powyżej 5 proc.

Gdzieniegdzie, jeszcze nieśmiało, młodzi zaczynają istnieć w dużej polityce. Przykładem osoby, która konsekwentnie buduje swój kapitał jest też Kinga Gajewska z PO – obecnie jedna z najmłodszych radnych Województwa Mazowieckiego, umieszczona przez „Wprost" na liście 25 Polek, które będą miały wpływ na Polskę. Z drugiej strony sceny politycznej znajduje się Jarosław Krajewski lider klubu PiS w stołecznej radzie miasta, jeden z najlepiej ocenionych radnych w ubiegłorocznym rankingu "Polityki Warszawskiej". To niewielu jak na ofensywę młodości, zwłaszcza, że w regionach młodzieżówki głównych partii zaczynają ścierać się ze starszymi kolegami. I trudno się dziwić, gdy na jedynki wsadzą się osoby, co prawda ze świecznika, ale niemające nic wspólnego z danym okręgiem. Oczywiście takie poczynania bolą zwłaszcza lokalnych działaczy, którzy mogliby zająć się w sejmie pracą na rzecz swojej okolicy.

Niestety, lista wyborcza to także często lista zobowiązań. Musimy umieścić pana Ktosia, bo pan Ktoś zrobił dla nas wiele dobrego, a do tego ma nazwisko. I nie ma znaczenia, że rodzą się w ten sposób absurdy. Nikogo nie obchodzą lokalni politycy i lokalne problemy. Szansa, że pan Ktoś dostanie się do parlamentu jest często większa, niż w przypadku osoby młodej, szerzej nieznanej. A to przecież, o to chodzi. O ilość, bo ilość to przewaga i możliwość rządzenia. Jednak z szerszej perspektywy widać, że kryterium ilości wpływa często na jakość rządzenia, bo partie wolą sprawdzonych, posłusznych operatorów sejmowego guzika, niż krnąbrnych idealistów, którzy jeszcze wierzą, że mogą coś w tym kraju zmienić.

 

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas