Czy MON kupi bez przetargu niemieckie okręty podwodne? Wyróżniony
- Napisane przez MM
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Już od dawna wiadomo, że obecna flota podwodna RP nadaje się bardziej do ekspozycji w Muzeum Wojska Polskiego, niż prawdziwych działań w przypadku realnego zagrożenia polskich interesów na Morzu Bałtyckim. Nic dziwnego, że dla Ministerstwa Obrony Narodowej zakup nowych okrętów podwodnych jest jednym z priorytetów.
Aby podpisać kontrakt na budowę nowych statków podwodnych jeszcze w tym roku, zlecenie być może będzie miało formę umowy międzyrządowej. W ten sposób można pominąć długie procedury przetargowe. Według informacji pozyskanych przez portal Niezalezna.pl taką propozycję złożył Ministerstwu Obrony Narodowej rząd Niemieckiej Republiki Federalnej.
Otwarty przetarg jest procedurą długą, podlegającą możliwości zaskarżenia przez jego strony. Okręty podwodne zamówione drogą przetargu mogłyby jeszcze długo nie zanurzyć się w wodach Bałtyku. Z niemieckiej propozycji wynika dla rządu wygodna droga na skróty. Jednak jak stwierdza Niezalezna.pl - jest istotny problem, ponieważ Niemcy nie dysponują rakietami manewrującymi, w które powinny być uzbrojone polskie okręty podwodne.
Oferent zza zachodniej granicy zdaje sobie sprawę z tego problemu, dlatego zaproponował rakiety, które są produkowane przez Norwegów.
Rakiety te jednak w rzeczywistości nie istnieją jeszcze w wersji manewrującej przeznaczonej dla okrętów podwodnych. Sam norweski producent nie ma w ogóle doświadczenia w produkcji rakiet wystrzeliwanych z spod wody.
Oferowane przez norweski koncern rakiety mają nie tylko nieporównywalnie słabszy zasięg a ich głowica bojowa niesienie zdecydowanie zbyt mały ładunek w porównaniu z konkurencją. Problemem jest przede wszystkim to, że technologia ta nie została do tej pory sprawdzona, co oznacza, że polskie wojsko w praktyce miałoby brać udział w testowaniu broni. Broni, która od początku nie odpowiada potrzebom polskiej marynarki wojennej.
Niezalazna.pl podała również, że okręty podwodne 212NG, które zaproponowano Polsce, kosztują 925 mln euro, podczas gdy inne jednostki tej klasy sprzedawane są za około 500 mln za okręt.
Stąd wniosek, że “okazja” na szybkie rozwiązanie problemu Ministerstwa Obrony Narodowej, jest wyłącznie okazją dla niemieckiego producenta. W normalnej procedurze przetargowej, tak drogie i problematyczne (jeśli chodzi o rakiety) okręty prawdopodobnie nie miałyby żadnych szans.
Artykuły powiązane
- Niemcy: bilans turystyki w 2020, prognoza na 2021 rok
- Polska i Niemcy porozumiały się. Praca zdalna pracowników transgranicznych
- Nowy Jedwabny Szlak. Polska powinna wykorzystać możliwości
- Instytut Staszica: Francja liczy na współpracę obronną z Polską
- Naval zwodował Suffren - wielozadniowy okręt podwodny