W infrastrukturze źle Wyróżniony
- Napisane przez Usertech1ab
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Na co najmniej 10 mld zł szacowana jest łączna wartość roszczeń wykonawców kontraktów drogowych wobec Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) – poinformował Adrian Furgalski, członek zarządu ZDG TOR, podczas debaty nt. kondycji rynku infrastrukturalnego.
Furgalski dodał, że wielkość ta może się zwiększyć wskutek wydłużenia do trzech lat przez Sąd Najwyższy czasu na składanie roszczeń finansowych. Z wymienionej kwoty 3,9 mld zł przypada na kontrakty wciąż trwające, pozostała część – na kontrakty zakończone. Wśród największych roszczeń znajdują się wysunięte przez Alpine Bau (ok. 1,1 mld zł) i Covec (1 mld zł). Wg Furgalskiego szacuje się, że ok. 20-30 proc. z 10-miliardowej kwoty GDDKiA będzie musiała zapłacić. Tymczasem państwo praktycznie ignoruje fakt, że prawdopodobnie będzie musiało ponieść tak znaczny ciężar finansowy, nie przeznaczając w budżecie odpowiedniej rezerwy na ten cel.
Do innych ważnych – i nie rozstrzygniętych – problemów branży drogowej należy sprawa 18 mld zł obligacji drogowych, wyemitowanych przez Krajowy Fundusz Drogowy, wykupionych przez OFE. W związku z ostatnimi planami rządu, znacznie ograniczającymi działalność OFE, nie wiadomo co się stanie z tymi aktywami – stwierdził Furgalski. Poinformował on, że w Polsce zbyt rzadko korzysta się z usług sądów arbitrażowych - znacznie szybszych w rozstrzyganiu od sądów powszechnych - w sprawach dotyczących dużych kontraktów drogowych. W Europie ok. 65 proc. takich spraw rozsądza arbitraż (35 proc. – sądy powszechne). Tymczasem w Polsce na arbitraż przypada ich zaledwie 1 proc., zaś 99 proc. – na sądy powszechne, które wydaja wyroki nawet po pięciu latach od chwili zgłoszenia danej sprawy.
Uczestnicy debaty podkreślali, że ilość zgłaszanych roszczeń uległaby znacznemu zmniejszeniu, gdyby GDDKiA i PKP PLK powszechnie stosowały, organizując przetargi, międzynarodowe standardy FIDIC, znane od 60. lat., które zapewniają względną równowagę praw i obowiązków stron-uczestników (zamawiający, wykonawca, podwykonawcy) danej inwestycji. Rafał Bałdys, członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zwrócił uwagę na złą jakość dokumentacji projektowej, na podstawie której wykonawcy realizują kontrakty. – W Polsce wybiera się najtańszy projekt, który okazuje się najczęściej złym projektem. Wskutek jego wykorzystania ostateczne koszty, które ponosi wykonawca rosną nawet o 15-35 proc. – szacuje Bałdyga. Wg jego informacji w Polsce średni udział projektu w całej cenie kontraktu wynosi ok. 1 proc., podczas gdy w Niemczech – 3,5-7 proc.
Na jeszcze inny problem zwracał uwagę Marek Cywiński – dyrektor zarządzający Kapsch Telematic Services. Ze względu na przesadne w stosunku do potrzeb stawianie ekranów akustycznych wzdłuż budowanych autostrad i dróg ekspresowych, jego firma, realizująca infrastrukturę do e-myta (viaToll) musi w Polsce stawiać tzw. bramownice o największej na naszym kontynencie szerokości, nieznanej np. w Czechach czy Austrii. - Największe mają ponad 80 m szerokości: rekord europejski – podkreślił Cywiński.
Pomimo ogromnych kwot przeznaczanych na realizację inwestycji w nową infrastrukturę transportową, na przeszkodzie sprawnego ich wydatkowania stoi wciąż wiele problemów – zwracali uwagę uczestnicy debaty. Mają one charakter zarówno prawny, jak i mentalnościowy. Firmy działające w branży zwracają uwagę na przede wszystkim brak partnerstwa przy realizacji przedsięwzięć infrastrukturalnych. Takie stosunki są bardzo złą wróżbą na kolejną perspektywę budżetową Unii Europejskiej, obejmującą lata 2014-2020.