Debata GP nt. odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu Wyróżniony
- Napisane przez MP
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
O tym, jak zapewnić warunki dla rozpowszechnienia w Polsce spożywania napojów alkoholowych w sposób odpowiedzialny dyskutowali uczestnicy ostatniej debaty Gazety Polskiej.
Tomasz Sakiewicz, red. naczelny Gazety Polskiej, przypomniał, że problem nadmiernego spożycia alkoholu w naszym kraju sięga końca I Rzeczpospolitej. Na przełomie XVIII/XIX wieku picie mocnych trunków stanowiło na wsiach praktycznie jedyną, dostępną rozrywkę. Zaś spożycie alkoholu na osobę sięgało wówczas 40 l rocznie. - Ograniczono je w sposób znaczący dopiero w II Rzeczpospolitej – mówił Sakiewicz. Wraz z wojną, a następnie okresem PRL problem nadmiernego spożycia, zwłaszcza napojów wysokoalkoholowych, powrócił.
W trakcie spotkania podkreślano, że - choć wielu miłośników napojów wyskokowych nie zwraca na to uwagi - alkohol, niezależnie od postaci, w jakiej jest spożywany (piwo, wino czy wódka i inne trunki z jego wysokim stężeniem) powoduje te same negatywne konsekwencje dla organizmu człowieka i jego najbliższego otoczenia: rodziny i społeczeństwa. Rozpowszechnione jest zwłaszcza mylne przeświadczenie o piwie, jako napoju o tak niskiej zawartości alkoholu, że właściwie bezalkoholowego. Dla obalenia tego mitu prowadząca debatę Aleksandra Świkszcz, dyr. ds. PR w Strefie Wolnego Słowa, zestawiła obok siebie kieliszki z piwem winem i wódką. Zawierały tę samą ilość czystego alkoholu etylowego, tyle, że różniły się objętością, bowiem jego zawartość 25 mg odpowiada 0,5 l piwa 5-proc., 250 g wina 10-proc. oraz ok. 2 x 30 g wódki 40-proc.
Zbigniew Król, wiceminister zdrowia, skupił się w swoim wystąpieniu, nawiązującym do Narodowego Programu Zdrowia, na możliwościach takich zmian w obowiązującej od 1982 r. (choć kilkakrotnie nowelizowanej) ustawy o wychowaniu w trzeźwości, by - jeśli nie okaże się możliwe ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu - przynajmniej jeszcze bardziej niż obecnie ograniczyć możliwości jego reklamowania. Obecnie bowiem wciąż można reklamować piwo - na wielkomiejskich billboardach, zaś w telewizji, radiu, kinach i teatrach - miedzy g. 20, a 6. - Alkohol to substancja psychoaktywna, w sposób szkodliwy wpływa na świadomość po jego spożyciu, prowadzi do uzależnień, rozpowszechnia zły styl życia, negatywnie oddziałuje na rodziny. Ministerstwo zdrowia próbuje więc ograniczyć jej dostępność. M.in. poprzez podwyższenie stawek na napoje alkoholowe - stwierdził Król. W opinii wiceministra konsumpcja mocnych trunków spadła w ostatnich latach. Za to piwa wzrosła. - Szczególnie niepokoi wzrost spożycia tego napoju przez nastoletnią młodzież - dodał.
Aneta Jóźwicka, ze Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego (ZP PPS) zwróciła uwagę, że obecna ustawa o wychowaniu w trzeźwości to relikt PRL. Bowiem inaczej traktuje napoje o mniejszej zawartości alkoholu (piwo), a inaczej te mocniejsze (wódki). - Nie ma przecież znaczenia, czy kierowca „po spożyciu”, który spowodował wypadek, spożywał wcześniej piwo czy wódkę - tłumaczyła. - Przemysł spirytusowy uruchomił w ub. roku kampanię społeczną zwracającą uwagę, że alkohol pozostaje alkoholem niezależnie od tego, pod jaką postacią jest konsumowany - dodała.
W opinii Katarzyny Dwórznik, eksperta prawno-gospodarczego Krajowej Izby Gospodarczej, problem z odpowiedzialnym spożywaniem alkoholu polega nie na regulowaniu ilości punktów jego sprzedaży, ale w większym stopniu na profilaktyce, m.in. na braku odpowiedniej edukacji na ten temat wśród młodzieży w szkołach średnich.
W opinii Macieja Zdziarskiego, prezesa Instytutu Łukasiewicza obecnie głównym problemem jest tzw. picie ryzykowne osób – nie alkoholików, którzy np. w czasie weekendu piją nadmiernie, a następnie wsiadają za kierownicę samochodu, powodując wypadki drogowe.
Tomasz Sakiewicz zwrócił z kolei uwagę nas konieczność nasilenia walki państwa z szarą strefą, a zwłaszcza z nielegalnym importem alkoholu zza naszej wschodniej granicy. - Gdyby postawić na drogach wiodących z Rosji, Białorusi i Ukrainy odpowiednią ilość bramek kontrolnych z pewnością zmniejszyłby się znacząco przemyt z tych krajów - stwierdził.