Logo
Wydrukuj tę stronę

Biedroń w obronie baru mlecznego Wyróżniony

Biedroń w obronie baru mlecznego fot. UM Słupsk

Słupski Bar Mleczny Poranek ma zapłacić ponad milion złotych kary za to, że do gotowanych potraw dodawane były przyprawy, w tym pieprz. Tak zadecydowały służby skarbowe po przeprowadzonej kontroli.

Eugenia Rębacz, prezes tutejszego PSS Społem poinformowała Roberta Biedronia, prezydenta miasta, że nie tylko bar, ale i cała jej firma może zostać zlikwidowana w wyniku decyzji organu kontrolującego.

Prezydent Biedroń wsiadł na rower i z workiem pieprzu w ręku przyjechał pod słupski Bar Poranek.

- To nie my spieprzyliśmy tą sprawę, przez ten pieprz - mówił do zebranych przed barem słupszczan i przedstawicieli mediów. Nie my powinniśmy ponosić odpowiedzialność. To urzędnicy doprowadzili do tego, że przez ten głupi przepis 130 osób może w Słupsku stracić pracę w wyniku nałożonej kary. Możemy być także pozbawieni barów mlecznych, tak ważnych dla nas punktów gastronomicznych, w których wydawane są wykupione przez miasto posiłki dla ubogich.
Zwrócę się z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy.
Utworzyliśmy sieć niezależnych prezydentów i burmistrzów. Zwrócę się do moich koleżanek i kolegów z prośbą o interwencję w tej sprawie, w obronie barów mlecznych - kontynuował swoją wypowiedź Robert Biedroń, prezydent Słupska.

Prezydentowi miasta towarzyszyła Eugenia Rębacz, prezes słupskiego PSS Społem, która tłumaczyła, że jej firma nie jest w stanie zapłacić nałożonej kary.
- Wystąpiliśmy o rozłożenie płatności na raty. Liczymy jednak na to, że ta decyzja będzie cofnięta Niewiele firm byłoby stać na zapłacenie takiej kwoty - tłumaczyła Pani prezes.

Konieczność zapłacenia tak dużej kary prawdopodobnie doprowadziłaby do likwidacji firmy prowadzącej w Słupsku dwa bary mleczne i kilka sklepów spożywczych.

Nieżyciowe przepisy w sprawie używania przypraw do gotowanych posiłków mają zostać zmienione od 1 kwietnia.

Artykuły powiązane

Realizacja i wykonanie Fanaberie.eu