Czy polska gospodarka może wyjść z zapaści dzięki pomocy dla targów branżowych?
- Napisane przez Red/BTbiz
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Branża targowa została pominięta w planie odmrażania gospodarki. W żadnym z 4 etapów nie ma o niej mowy, a przemysł targowy to istotna gałąź gospodarki. Uważane za „dźwignię gospodarki” targi odpowiadają przecież za zwiększanie obrotów między firmami, budowę relacji między przedsiębiorcami, tworzenie zaufania oraz kojarzenie partnerów biznesowych.
Branża targowa ze zdziwieniem przyjęła więc faktyczny jej brak w rządowych planach. Do Jadwigi Emilewicz – wicepremier i minister rozwoju zwróciła się w tej sprawie z apelem Polska Izba Przemysłu Targowego.
- Polskie targi B2B powinny ruszyć w miarę możliwości, jak najszybciej – mówi Beata Kozyra - prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego i zauważa, że remedium na problemy z powrotem polskiej gospodarki na właściwe tory oraz na obecną trudną sytuację polskich firm, nie tylko branży targowej, może stać się właśnie sukcesywne odmrażanie targów, począwszy od organizowanych w formule B2B, z zachowaniem wszelkich środków ostrożności - tak, aby pierwsze imprezy mogły rozpocząć się od 1 września 2020 r. i aby jeszcze w tym roku wsparły polskie przedsiębiorstwa w odzyskaniu swojego miejsca na polskim i światowym rynku.
- Targi branżowe (B2B) nie są imprezami masowymi. Służą mniejszej społeczności biznesowej, którą można monitorować i zarządzać w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa na targach – zaznacza Beata Kozyra. Cały czas nie wiadomo jednak, kiedy będą mogły ponownie ruszyć, a przede wszystkim – co o tym myśli rząd.
To, jak szybko ruszą pierwsze targi w Polsce, jest istotne z 2 powodów.
- Po pierwsze, przemysł targowy jest kluczowy dla odbudowy całej gospodarki kraju. Targi branżowe (B2B) to najważniejsze narzędzie komunikacji biznesowej, tak dla MŚP, jaki i dużych firm ze wszystkich sektorów gospodarki. Imprezy targowe pozwolą bowiem powrócić firmom do gry i kontynuować działalność gospodarczą. Poświęcone poszczególnym branżom imprezy targowe to najszybszy motor ożywienia gospodarczego. To dla polskich firm szansa na odzyskanie klientów, a dla polskich produktów – nabywców. Stanowią mechanizm umożliwienia naszym przedsiębiorcom powrotu na arenę krajową i międzynarodową, w efekcie poprawiając pozycję naszego kraju na światowej mapie biznesu, a także swoją własną kondycję ekonomiczną. - Jeśli narzędzie, jakim są tragi nie zostanie wykorzystanie do odbudowy polskiej gospodarki, Polska cofnie się gospodarczo co najmniej o 10 lat, a wypracowana przed epidemią pozycja polskich firm i ich produktów ulegnie gwałtownej i bardzo trudnej do odrobienia degradacji – ostrzega Beata Kozyra i wskazuje, że rządy innych krajów europejskich, także tych z naszego regionu, okazały się w pełni świadome siły targów branżowych w ratowaniu ich gospodarek. Tamtejsi decydenci, i to już często niemal na samym początku trwającej obecnie epidemii, zapowiedzieli konkretną pomoc właśnie dla branży targowej. Stąd kierowane dziś do polskich władz przez Izbę pytanie: - Kiedy będą mogły być uruchomione pierwsze polskie imprezy targowe B2B, przy założeniu, że zostaną wdrożone stosowne procedury bezpieczeństwa „antywirusowego”? Warto w tym miejscu dodać, że Polska Izba Przemysłu Targowego opracowała propozycję procedur zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony zdrowia uczestnikom targów.
- Po drugie, branża targowa, nie tylko jako pierwsza doświadczyła negatywnych konsekwencji koronawirusa, ale i ostatnia, JEŚLI PRZETRWA, w ogóle wyjdzie z „dołka”. - W sztabie kryzysowym mówimy o naszej branży (podobnie jak o branży turystycznej i MICE): FILO: First in-Last out. Świadomość, że być może jeszcze przez wiele miesięcy branża targowa będzie w całkowitym zastoju, jest dla nas porażająca – zwraca uwagę Beata Kozyra, dodając, że proponowane dzisiaj przez Polski Rząd wsparcie, przy założeniu kolejnych miesięcy zastoju branży, jest niewystarczające zarówno w Tarczy 1.0, jak i w Tarczy 2.0. – Oba dotychczasowe pakiety wsparcia dla rodzimej gospodarki to jedynie krótkotrwała pomoc dla firm – zauważa Beata Kozyra. Jak wskazuje, firmy branży targowej nie mają przychodu od lutego 2020 i nie będą miały jeszcze co najmniej do sierpnia-września w wersji optymistycznej, a w wersji najbardziej realnej – aż do końca roku 2020. - Łatwo można zatem policzyć, jak długo w sumie branża targowa będzie bez żadnych przychodów: minimum 7 do 11 miesięcy! Kiedy inne branże wrócą do funkcjonowania, nasza - bez wsparcia rządu, nadal będzie liczyć lawinowo rosnące koszty, zwalniać pracowników i szykować się do upadłości – przewiduje Beata Kozyra i dodaje, że nawet Tarcza Finansowa PFR, chociaż spełnia w dużej mierze postulaty branży dotyczące dostępu do gotówki w postaci subwencji, nie przewiduje jednak, że są na rynku firmy, które mogą potrzebować wsparcia finansowego również za 4, 5, czy 9 miesięcy, ponieważ ich przychody nadal będą wynosić 0 zł. Firmy, którym - jeśli nic się nie zmieni - może grozić upadłość to: organizatorzy targów, operatorzy obiektów targowych oraz kilkaset podmiotów projektujących i budujących stoiska targowe, przedsiębiorstwa spedycji i transportu targowego oraz innych usług targowych, jak IT czy promocja. - Najwięksi polscy organizatorzy targów i ich rozpoznawalne na całym świecie imprezy targowe są powszechnie znane, ale często zapominamy o rzeszy ludzi pracujących na rzecz targów, którzy również cieszą się ogromną estymą i szacunkiem na światowym rynku targowym. Wiele firm działających w obszarze organizacji targów, a zwłaszcza firmy projektujące i budujące stoiska targowe, własną ciężką i konsekwentną pracą i bardzo wysoką jakością swoich usług wyrobiło sobie mocną pozycję także w innych krajach. Pozycję, którą stracą, jeśli nie będą mogły wrócić do pracy- zdaniem Beaty Kozyry można temu zapobiec. Trzeba jak najszybciej zacząć sukcesywnie odmrażać targi B2B.
- Aby polskie przedsiębiorstwa mogły generować przychody, płacić wynagrodzenie pracownikom i podatki państwu, muszą mieć co i komu sprzedawać. Przed epidemią Polska była liczącym się graczem na europejskiej arenie. Pytanie, czy po zniesieniu obostrzeń wróci do gry? – pyta Beata Kozyra – prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego. Rząd rozpoczął odmrażanie gospodarki, którego celem jest jej powrót do normalności, choć być może normalność będzie musiała zostać na nowo zdefiniowana. Jednak generalnie chodzi o to, aby polska gospodarka mogła zacząć funkcjonować, generować przychody, zatrudniać pracowników oraz płacić składki ZUS i podatki.
Proces odmrażania został wstępnie podzielony na cztery etapy – tak, aby możliwe było zachowanie maksimum bezpieczeństwa obywateli. - Na żadnym z tych etapów nie pojawiły się jednak targi. Z uwagi na ich znaczenie dla rozwoju każdej gałęzi gospodarki, takie postawienie sprawy budzi ogromne zdziwienie nie tylko branży targowej, ale także tych, którzy z nią współpracują, korzystając ze wszystkiego, co dają imprezy targowe – uważa Beata Kozyra.
Jak uważa, decyzje o odmrożeniu targów powinny być podjęte jak najszybciej. Proces przygotowania imprezy targowej (zwłaszcza pozyskanie wystawców, zakontraktowanie podwykonawców, czy projektowanie i budowa stoisk targowych) trwa od kilku tygodniu nawet do kilku miesięcy, dlatego też decyzja o odmrażaniu targów od 1 września 2020 musiałby się pojawić najpóźniej do końca czerwca br.
- Zarówno wystawcy, jak i firmy projektujące i budujące stoiska targowe muszą mieć czas, aby się przygotować – podsumowuje Beata Kozyra.
Firmy, które działają w obszarze targowo-wystawienniczym (ponad 500 firm: organizatorzy targów i operatorzy obiektów targowych, projektujące i budujące stoiska, działające w spedycji i transporcie targowym oraz dostawcy innych usług na rzecz targów) jeszcze w marcu zatrudniały, w ramach umów o pracę, około 20 tys. osób. Kolejne prawie 20 tys. osób współpracowało z takimi przedsiębiorstwami. Wg. ankiety Polskiej Izby Przemysłu Targowego, aż 72 procent firm zwolniło lub zamierza zwolnić w najbliższym czasie co najmniej 5 pracowników. Prawie ¼ tych firm liczy się z redukcją załogi nawet o 70%, a ponad 15 procent z nich miało zwolnić połowę zatrudnionych osób. Straty całej branży targowej w Polsce ocenia się na około 150 mln miesięcznie. Wartość tego segmentu rynku szacowało się przed epidemią na 3 mld złotych.