Menu
A+ A A-

RPO, czyli urodzaj przypadków Wyróżniony

RPO, czyli urodzaj przypadków fot. Wikipedia.org

Tak zwane ustawki to chleb codzienny tabloidów. Ot, celebryta „spontanicznie” siada w kawiarni czy idzie na zakupy i – oczywiście najzupełniej przypadkowo – obok przechodzi fotoreporter w pełnym rynsztunku…

Cóż, taką drobną manipulację można wybaczyć obu stronom, szczególnie, że czytelnicy uwielbiają się raczyć podobnymi historiami.

Nie można jednak zaakceptować ustawek w wydaniu instytucji opłacanych z naszych, podatników kieszeni. W dodatku takich, które z mocy prawa muszą być bezstronne i apolityczne.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że po tabloidowe metody sięga Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar, jeszcze kiedy nie pełnił publicznej funkcji, nie krył co prawda radykalnych lewicowych poglądów, ale potrafił zachować bezstronność. Wspierał konserwatywnych dziennikarzy, kiedy władza próbowała ich zastraszyć. Niestety, jako Rzecznik Praw Obywatelskich dał się porwać fali antypisowskiego dżihadu. Schowanie głowy w piasek jesienią ubiegłego roku, kiedy warszawski Ratusz, łamiąc prawo, zakazał Marszu Niepodległości, to jeden z bardziej jaskrawych przykładów. A przecież ten sam Rzecznik zajmuje jednoznaczne stanowisko w przypadku zakazu Marszów Równości czy lewicowych manifestacji.

Ale wróćmy do naszych baranów, to znaczy – naszych ustawek. Oczywiście, wszystko może być przypadkiem, zbiegiem okoliczności. Tak, jak fotograf może zmierzać po pracy do domu i po prostu wpaść na serialową aktorkę z nowym narzeczonym. Zatem nie można wykluczyć, iż najzupełniej przypadkowo Sławomir Broniarz, kiedy zobaczył, że nie uda mu się zaszantażować rządu, zaapelował o to, by w rozmowy włączył się niezależny mediator. I być może miał na podorędziu alfabetyczną listę potencjalnych apolitycznych i niezależnych mediatorów, na czele której znalazł się Adam Bodnar. Zgłosił więc Bodnara – apolitycznego, niezależnego – a ten (oczywiście niezwykle zaskoczony) z radością zgłosił swoją gotowość do mediacji. I żeby tą swoją niezależność potencjalnego mediatora podkreślić, ogłosił, że rozporządzenie, na mocy którego mimo szantażu ZNP udało się przeprowadzić egzaminy gimnazjalne, może naruszać prawa obywatelskie. Jak się domyślam, chodzi o prawa związkowych bonzów, więc nie byle czyje.

I druga historia, również świeża. Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk zajęła się osławionymi paskami „Wiadomości” TVP. Warto dodać, że przedstawiciele PAN w ostatnich latach zabierali głos w politycznych sprawach, m.in. reformy sądownictwa, a wśród nich niemało jest tzw. obrońców demokracji. Mniejsza z tym, każdy może mieć swoje poglądy i je manifestować, chociaż nie powinien się potem oburzać, gdy wytykają mu brak bezstronności. Rada wybrała sobie kilka procent z kilku tysięcy pasków – wedle ustalonych przez siebie nieostrych kryteriów istotności wydarzeń.

I okazało się, proszę Państwa, że zgroza, naruszenie wszelkich zasad, godzenie w dobre imię opozycji i w ogóle skandal tysiąclecia. No dobrze, a jak wyglądają paski w czołowych programach informacyjnych pozostałych stacji? Radzie na ich analizę nie starczyło widocznie czasu, tak więc nie mamy skali porównawczej.

I znów – zapewne – przypadek. Rzecznik Praw Obywatelskich, mimo że zajęty podważaniem ważności egzaminów gimnazjalnych i zgłaszaniem gotowości do mediacji po stronie, to jest, na prośbę ZNP – zabrał głos. Uznał analizę Rady za niepodważalny dowód naruszenia praw obywatelskich. Zignorował za to stanowisko Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w którym dokładnie wykazano manipulację PAN-owskiej instytucji.

Na koniec kolejny zbieg okoliczności. W czasie, kiedy niewypał „Wyborczej” na temat wież Srebrnej zaczyna coraz bardziej obciążać Geralda Birgfellnera, a mecenasi Austriaka oskarżają prokuraturę o łamanie prawa, pan Bodnar zapewnia w mediach, iż „gołym okiem” widać, że coś jest nie w porządku. Nie, nie w historii Birgfellnera, tylko w działaniach prokuratury. On po prostu wie. Bo się tym interesuje. Najzupełniej, oczywiście, przypadkowo.

Tyle tych przypadków, że chciałoby się zapytać – czy przypadkiem pan Bodnar nie jest przypadkową osobą na miejscu, które zajmowały w przeszłości tak wybitne postaci, jak śp. dr Janusz Kochanowski? Z punktu widzenia opozycji na pewno nie. A z punktu widzenia obywateli, którzy płacą na niego podatki?

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas