Zasiłkowicze, czyli moda na niepracowanie

Miasto w mieście. Odział PKO BP, sklepy z polską kiełbasą, knajpy ze schabowym, koncert Krzysztofa Krawczyka i plakat promujący mniejszości amerykańskiej polską wódkę hasłem „From Poland, where vodka was born”. W Warszawie nie ma ukraińskiej, czy rosyjskiej dzielnicy, ale na mieście coraz częściej słychać ich język. Rano jajecznicę w knajpce podaje mi Margerita, fizjoterapeutka z Odessy, w sklepiku obok piwo i papierosy sprzedaje Aleksander nie wiadomo skąd. Po polsku dopiero się uczy. Warto się uczyć, pracę w Polsce ma gwarantowaną, podobnie jak około 1.5 mln migrantów ekonomicznych z Ukrainy, Białorusi, Rosji, czy Wietnamu.

Nie tak dawno, Polacy pytani o największe problemy kraju wskazywali bezrobocie. Teraz problem jest odwrotny. Po fali emigracji do zamożniejszych krajów UE przyszła moda na niepracowanie. Nowa, narodowa cecha Polaków. W ciągu dwóch lat, ponad 200 tysięcy kobiet w wieku 20- 49 lat przestało pracować. Wybrały zasiłek 500 plus. Po obniżeniu wieku emerytalnego, od października 2017 do kwietnia 2018 przybyło 550 tysięcy emerytów. Szacuje się, że na zasiłkach socjalnych, z wyboru, żyje około 2 milionów Polaków. Pewnie część z nich dorabia na czarno, co znaczy, że nie płaci podatków na innych zasiłkowiczów. Tych finansują coraz mniej liczni dziwacy, którzy wciąż wierzą, iż trzeba pracować na legalu i to w Polsce, a nie w Irlandii.

Z coraz mniej licznych pracujących, pewnie jakaś część robi to niechętnie. Powstał komitet o nazwie Pracujmy Krócej stworzony gównie przez działaczy partii Razem. Jest strona internetowa, gdzie można składać podpisy pod projektem ustawy. Potrzebne jest ich 100 tysięcy, by ustawa trafiła do Sejmu. Pewnie nie będzie z tym większego problemu. Komitet domaga się wprowadzenia 7 godzinnego dnia pracy w miejsce obowiązującego 8 godzinnego.

Zamiarem lewicowego rządu Zjednoczonej Prawicy jest repolonizacja polskiej gospodarki. Z niechęcią patrzy się na obcy kapitał. Rosnąć mają polskie firmy, najlepiej te państwowe. Problem w tym, że w tej zrepolonizowanej gospodarce pracować będą cudzoziemcy, bo nam się nie chce. Niby nic w tym złego. Ameryka stała się potęgą gospodarczą też dzięki Polakom z Jackowa. Też, bo to Amerykanie napędzali gospodarkę swoją przedsiębiorczością, a nie pobieraniem zasiłków. Ubezpieczenie zdrowotne wcisnął im dopiero Barack Obama.

Nie wiadomo jak Polaków skłonić do pracy. To inteligentni ludzie. Gdy zauważyli, że zamiast wędki dostają ryby, zauroczyli się tymi co je rozdają. Problem w tym, że rząd nie ma własnych stawów połowowych i łodzi rybackich. Rozdaje ryby nabyte przez pracujących i płacących podatki. Rozdaje ryby skradzione.