Wciąż nie poznaliśmy zwycięzcy przetargu rozpisanego przez polskie MON na dostawę, kosztem ok. 10 mld zł, trzech okrętów podwodnych, wraz z pociskami manewrującymi, w ramach programu „Orka”.

Mają one zastąpić obecnie eksploatowane przez naszą Marynarkę Wojenną cztery wysłużone, 50-letnie norweskie Kobbeny i jedną 30-letnią jednostkę, kupioną przed laty od Rosji.

Z nieoficjalnych przecieków wynika, że w grę mogą wchodzić oferty trzech europejskich producentów: niemieckiego TKMS, szwedzkiego Saaba i francuskiego DCNS. Jednak, jak dotąd, nie wyłoniony został zwycięzca przetargu. Ponoć najbliżsi zwycięstwa mieli być Francuzi, zwłaszcza, że jako jedyni oferowali łącznie dostawę okrętów, wraz z rakietami manewrującymi. 

Tymczasem - na początku br. - mimo wcześniejszych zapowiedzi poprzedniego kierownictwa resortu o ogłoszeniu jeszcze w 2017 r., bądź najpóźniej w styczniu br., nazwy firmy, która dostarczy okręty podwodne - obecne kierownictwo resortu odstąpiło od tego planu. Ma dopiero podjąć decyzję czy w ogóle ogłoszony zostanie przetarg, jednostki dostarczone zostaną w ramach umów międzyrządowych, czy też może będą kupione z wolnej ręki, po przeprowadzeniu negocjacji z dostawcami. 

Ci ostatni nie zasypują gruszek w popiele. Jak poinformował na swoim blogu „Ściśle tajne” Jean-Dominique Merchet, dziennikarz francuskiego dziennika „l’Opinion” specjalizującego się w obronności, niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen odwiedziła w czwartek Paryż, by spotkać się ze swoją odpowiednik Florence Parly. 

Jednak, zdaniem blogera, klimat porozumienia między Berlinem a Paryżem może nieco zaciemnić pewna sprawa dotycząca Polski, a konkretnie kontraktu na dostawę dla Polski okrętów podwodnych.

„Niemieckie władze oferują Polsce okręty podwodne typu 212 budowane przez stocznię TKMS... ale oficjalnie prezentują także stronie polskiej (...), że mogą one zostać wyposażone we francuskie rakiety manewrujące (lub innych rodzajów) produkcji europejskiego koncernu obronnego MBDA”

- napisał Merchet. 

I tu pojawia się problem. Albowiem, jak podkreśla dziennikarz, rząd francuski nie zgadza się na takie transakcje w przypadku tego typu uzbrojenia, określanego jako „zapewniające suwerenność”. „Z drugiej strony, jeśli Polska wybierze okręty podwodne Scorpène oferowane przez francuski koncern Naval Group, Paryż może okazać się znacznie bardziej wyrozumiały, co do sprzedaży rakiet manewrujących” - uważa francuski dziennikarz.

W jego opinii, przedstawiając stronie polskiej fałszywy obraz rzeczywistości, „Niemcy po prostu „rżną głupa” – jak określają to źródła znające sprawę. Nie jest wykluczone, że temat ten został poruszony w czasie rozmowy polskiego ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza z jego odpowiednikiem Jean-Yves Le Drianem, podczas jego, także czwartkowej, wizyty w Paryżu” - uważa Merchet.

Zdaniem francuskiego dziennikarza klimat między stoczniami: francuską Naval Group (DCNS) i niemiecką TKMS już i tak nie sprzyja współpracy – ostra walka konkurencyjna obu producentów o rynek australijski pozostawiła ślady. „Afera z rakietami z pewnością nie przyczyni się do jego poprawy” - kończy Merchet.

Advertisement