Nie przejadajmy sukcesu
- Napisane przez Krzysztof Przybył
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Wbrew kasandrycznym przepowiedniom polska gospodarka ma się dobrze. Polskie i zagraniczne instytucje korygują prognozy wzrostu gospodarczego (Morgan Stanley wierzy, że przekroczy on 4%), bezrobocie jest najniższe w całej historii Trzeciej Rzeczypospolitej.
I jest to chyba najgorszy z możliwych momentów, by spoczywać na laurach i zająć się niczym niezmąconą konsumpcją. Rzadkie chwile, gdy gospodarka kwitnie, powinny być impulsem do mobilizacji i przemyśleń, jak okres prosperity wykorzystać do mądrego zabezpieczenia się na przyszłość.
Warto dodać, że nie wszystkie wskaźniki są optymistyczne.
Przestrzegałbym rząd przed upajaniem się statystykami.
Osiągnięcie poprawy w wielu obszarach gospodarki to poważny sukces i tego zakwestionować nie można. Ale znacznie trudniej jest spożytkować ten sukces w taki sposób, by kolejna fala bessy nie uderzyła w nasz kraj z całą siłą. Na pewno trzeba powściągnąć cugle socjalnego rozdawnictwa i nie planować kolejnych kosztownych programów. „Dziennik Gazeta Prawna” doniósł o pomysłach, by program podobny do „500 plus” trafił również do emerytów. Raz w roku, najlepiej przed Bożym Narodzeniem. To jest pewien sposób, by kupić głosy wyborców, ale także sposób, by ratingi dla naszego kraju uległy szybkiej korekcie. W dół. Zwróćmy uwagę, że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem i o ile po „Rodzinie 500+” przyrost naturalny nie zwiększy się lawinowo, to tak czy inaczej emerytów z roku na rok będzie przybywać. I koszty ewentualnego programu wzrosną niepomiernie.
Licytacja na socjalne obietnice trwa zresztą w najlepsze między rządzącymi a opozycją. Jedni dają pieniądze na drugie dziecko? No to drudzy obiecują świadczenia już na pierwsze i do tego „trzynastki” dla emerytów?
Niezwykle żal mi premiera Morawieckiego, który polityczne obietnice musi przykroić do budżetowych realiów. Tak, by jego oczko w głowie, Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, nie stała się zbiorem pobożnych życzeń.
Politycy – niezależnie od partii, którą reprezentują – muszą pamiętać o jednym. Apetyty wyborców na socjalne bonusy rozbudzić jest bardzo łatwo . Trudno jednak potem przekonać do zaciśnięcia pasa. Lekkomyślna hojność może okazać się kukułczym jajem, ale nie dla tej czy innej partii, tylko dla wszystkich obywateli.