W minioną środę Krajowa Izba Gospodarcza wystosowała list do wicepremiera Gowina, wskazując, czego pilnie oczekuje polski biznes.
Kryzys uderza w większość branż, a z drugiej strony – wprowadzane obostrzenia nie dotykają w jednakowy sposób wszystkich przedsiębiorców. Z jednej strony mamy – symboliczne już – otwarte kasyna, z drugiej – zamknięte kluby fitness. Te, w Polsce nadal co do zasady (z nielicznymi wyjątkami) nie mogą legalnie działać, podczas gdy od początku grudnia zostały otwarte w Wielkiej Brytanii.
Tamtejszy rząd uznał te obiekty za ważną dla zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkańców infrastrukturę. Jest to zresztą całkowicie zrozumiałe: dbałość o zdrowie nabiera w czasie pandemii wyjątkowego znaczenia, a regularne uprawianie sportu ma pozytywny wpływ również na zdrowie psychiczne. Chodzi o zdrowie, lecz również o pieniądze. Bardzo duże pieniądze. Szacuje się, że do końca roku polska branża fitness może stracić nawet ponad 3 mld zł, a każdy dzień zamknięcia obiektów sportowych te straty pogłębia. Duże sieci jakoś pewnie dadzą sobie radę, ale mniejsi gracze na rynku pozostaną tylko z kredytami do spłacenia, lecz bez biznesu…
KIG postuluje, aby rząd przedstawił przedsiębiorcom czytelny plan administracyjny reglamentowania działalności gospodarczej. Pełna zgoda! Restauracje i kawiarnie zamknięto z dnia na dzień, ale nie wiadomo, kiedy znowu zostaną otwarte i na jakich warunkach. Argument, że nie da się przewidzieć rozwoju pandemii, jest niepoważny.
Nie chodzi przecież o podawanie konkretnych dat, a warunków, które muszą zostać spełnione, by poluzowano restrykcje. Biznes nie może działać po omacku i być uzależniony od uznaniowych decyzji rządzących. „Rząd musi uczynić przedsiębiorców partnerami w rozmowach. Nie możemy być sprowadzani do roli statystów – wykonawców często nielogicznych i wydawanych na ostatnią chwilę zakazów i poleceń” – czytamy.
Krajowa Izba Gospodarcza proponuje ponadto, aby odejść od konieczności utrzymania zatrudnienia jako warunku 75-procentowego umorzenia środków otrzymanych w ramach tzw. tarczy antycovidowej. Tu wchodzimy na śliski grunt. Trzeba bowiem znaleźć takie rozwiązanie, które z jednej strony nie doprowadzi do upadku firm, a z drugiej – nie da okazji do wyłudzenia pieniędzy nieuczciwym osobom. Należy się spodziewać, że poluzowanie konieczności utrzymania zatrudnienia spotka się z głośnym protestem związków zawodowych. To pole do rozmów rządu z przedsiębiorcami. Inaczej tego problemu nie rozwiążemy w dobry, sprawiedliwy sposób.
W memoriale KIG poruszono jeszcze jedną ważną sprawę, mianowicie podatki. Eksperci Izby postulują odroczenie wejścia w życie nowych danin. Także tych, które nazywane są „opłatami”. W „07 zgłoś się” porucznik Jaszczuk pouczał, że „słowo obce jest socjalistycznej formacji społecznej”. Wychodzi na to, że w kapitalistycznej formacji też zaczyna być obce, bo „opłata” brzmi lepiej. A czym jest osławiona „opłata cukrowa”, która ma wejść w życie od stycznia, jak nie kolejnym podatkiem? I mniejsza o to, czy uzasadni się ją troską o zdrowie Polaków (tych samych, którym odmawia się możliwości treningów w siłowniach), czy pustym budżetem. A to wszak nie jedyny nowy podatek, który dostaniemy w prezencie noworocznym. Jest jeszcze podatek od zbyt małej retencji wód czy projekt opodatkowania spółek komandytowych. Dla przedsiębiorców ważne jest stworzenie możliwości realnego odliczania kosztów związanych z koniecznością zachowania reżimu sanitarnego – także dla rozliczających się ryczałtem.
Lista tematów, które wymagają pilnej rozmowy ze środowiskiem przedsiębiorców, jest długa. Owszem, jakiś dialog się toczy, ale po pierwsze, są to rozmowy z różnymi ośrodkami decyzyjnymi o różnej mocy sprawczej, po drugie zaś – zbyt często zamiast dialogu mamy przedstawienie postulatów i tradycyjne „nie da się” z drugiej strony. Drodzy Państwo – jeśli jest wola i zrozumienie, to nie ma rzeczy niemożliwych. Da się je załatwić od ręki, zaś na cuda trzeba trochę dłużej poczekać.