Menu
A+ A A-

Piekarz: Dziurawe prawo, ale prawo Wyróżniony

Piekarz: Dziurawe prawo, ale prawo

Zasadą demokratycznego państwa prawa jest, że co przez prawo nie jest zakazane, jest dozwolone. A co dopiero mówić o sytuacji, kiedy prawo wprost wskazuje: taki a taki tryb realizowania inwestycji jest dozwolony.

Ba, ustawodawca wręcz zachęca do inwestowania, wprowadzając uproszczoną ścieżkę dla zainteresowanych. Jeśli uznajemy, że regulacja jest zła, dziurawa, pochopna – krytykujmy jej autorów, ale nie tych, którzy w pełni legalnie z możliwości danej przez posłów korzystają.

Wrogiem numer jeden w ostatnich dniach stał się jeden ze stołecznych deweloperów. Zajrzał on mianowicie do ustawy „anty-COVID” i przeczytał tam, czarno na białym, że inwestycje mające na celu walkę ze skutkami koronawirusa tudzież kryzysu wywołanego przez epidemię korzystają z uproszczonego trybu realizacji. Nie trzeba pozwolenia na budowę, wystarczy zgłoszenie do odpowiedniego organu, czyli starostwa. Zatem tenże deweloper, Sawa Solec Residence, zgłosił budowę kilkunastu ekologicznych domów, które najpierw mają być wynajmowane jako izolatoria dla osób odbywających kwarantannę, a potem wynajmowane osobom, które ucierpiały wskutek kryzysu.

Pani poseł Katarzyna Lubnauer, cytowana przez „Gazetę Stołeczną”, nazwała postępowanie dewelopera „chamstwem”. Cóż, jeśli ktoś zasługuje na dosadne epitety, to nie przedsiębiorca, który robi to, na co pozwala mu prawo, a parlamentarzyści, którzy od prawa do lewa podnieśli ręce za regulacją. Pojęcie walki z koronawirusem i skutkami kryzysu jest bowiem tak pojemne, że można pod nie podciągnąć niemal wszystko. Od fabryki spirytusu (oczywiście po to, by produkować środki odkażające) po hotel (służący izolacji, jakże by inaczej). Dlaczego chamstwem ma być skorzystanie z tej, nie tyle furtki, co szerokiej bramy, by budować domy dla zainteresowanych kwarantanną?

W demokracji każdy może korzystać z możliwości, które daje mu prawo. I nie ma obowiązku oceniać, czy ustawodawca postąpił mądrze, czy głupio, czy miał na myśli to, czy tamto. To w systemach totalitarnych i autorytarnych korzystanie z prawa niosło ze sobą ryzyko dla obywatela. Słynna była historia z lat PRL, kiedy to skazano i finansowo zniszczono pewnego przedsiębiorczego człowieka.

Otóż tenże człowiek zauważył, że żurek czy inny specyfik w butelkach zwrotnych kosztuje mnie, niż sama butelka w skupie. Zaczął więc masowo kupować produkt, zawartość butelek wylewać, a same butelki sprzedawać z zyskiem. Skończyło się to dla niego źle, bowiem sam fakt, iż coś nie było nielegalne, w komunistycznym systemie nie oznaczało, że jest dozwolone.

Urzędnicy, sądząc po rozlicznych zawiadomieniach, które ślą do wszystkich organów, bardzo chcieliby postąpić w taki właśnie sposób. Co prawda ustawa pozwala na inwestycję, co prawda deweloper korzysta z możliwości danych mu przez państwo, ale wszyscy wiemy, że nie po to te przepisy powstały, by prywatna inicjatywa rozwijała skrzydła. Znajdźmy więc podstawę, by inwestycję zablokować, a jego samego ciągać po sądach.

Mam swoje zdanie na temat tej inwestycji i zachowam je dla siebie. Przede wszystkim dlatego, że to, czy jej kibicuję, czy też budzi mój głęboki sprzeciw, nie ma znaczenia dla realizacji obowiązującego prawa. Jeśli państwo popełnia błąd, to niech konsekwencje ponoszą ci, którzy za złym prawem stoją, a nie ci, którzy z niego korzystają. Bo prawo, czy mądre, czy też głupie, czy pisane na kolanie, czy będące efektem wieloletniej pracy – prawem pozostaje. I od tej reguły nie ma żadnego odstępstwa.

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas