Menu
A+ A A-

Właściciele ziemscy ze sprawą w sądzie Wyróżniony

Właściciele ziemscy ze sprawą w sądzie

Naczelny Sąd Administracyjny 22 lutego ma rozstrzygnąć, jak należy stosować przepisy największego aktu nacjonalizacyjnego, czyli dekretu PKWN z 1944 r o reformie rolnej.

Osoby poszkodowane prowadzące, często już od ponad dwudziestu lat, starania o odzyskanie bezprawnie odebranych im nieruchomości lub wypłatę za nie odszkodowań do dziś czekają na rzetelną interpretację przepisów nacjonalizacyjnych. Zdaniem poszkodowanych, organy państwowe (m.in. sądy i administracja) często dokonują interpretacji w sposób zbyt szeroki.

Naczelny Sąd Administracyjny po posiedzeniu 12 lutego br. odłożył ogłoszenie wyroku w sprawie interpretacji dekretu o reformie rolnej, dając jednoznacznie do zrozumienia, że „sprawa wymaga przemyślenia i zastanowienia”.

- Po wyjściu z rozprawy wszyscy prawnicy podkreślali, że skład orzekający był bardzo dobrze przygotowany i bardzo dokładnie zapoznał się że stanowiskami stron. Takie podejście Naczelnego Sądu Administracyjnego daje nadzieję, że sprawa po wielu latach starań zostanie wreszcie rzetelnie zbadana i rozpatrzona. Być może nastąpi nawet skierowanie pytania prawnego do poszerzonego składu NSA – powiedział Stanisław Ziemecki z Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, które zabiega o zajęcie przez NSA stanowiska w tej sprawie.

Według poszkodowanych, niewłaściwa – ich zdaniem – interpretacja przepisów samych aktów nacjonalizacyjnych jest niebezpieczna dla całego systemu prawnego w Polsce. W przyszłości może dotknąć bowiem każdego obywatela także w zupełnie innych postępowaniach. Jak twierdzi Marcin Schirmer, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, nie chodzi tu więc tylko o przepisy dekretu PKWN o przeprowadzeniu reformy rolnej, ale o fundamentalne zasady interpretacji i stosowania prawa, które winny mieć zastosowanie do wszystkich spraw i wszystkich obywateli, ponieważ wszyscy powinni być równi wobec prawa.

- Jeśli zgodnie z komunistycznym dekretem o reformie rolnej miał on dotyczyć tylko „nieruchomości ziemskich o charakterze rolniczym”, to nie wolno pomijać żadnej z tych przesłanek. Każda nieruchomość, lub jej część, podlegająca temu dekretowi musiała być nie tylko nieruchomością o charakterze rolniczym, ale jednocześnie nieruchomością ziemską, bo obie te niezależne przesłanki w sposób łączny zostały wprost wskazane w dekrecie – mówi Schirmer. - Nie wolno też tłumaczyć wyrażenia „ziemskie” jako „rolnicze”, gdyż w ten sposób, wbrew wyraźnym zapisom dekretu, rozszerzamy jego działanie na wszystkie nieruchomości o charakterze rolniczym, pomijając, że każda z tych nieruchomości ma być nie tylko nieruchomością rolniczą, ale jednocześnie nieruchomością ziemską – dodaje.

Zdaniem przedstawicieli PT takie rozumowanie prowadzi zatem do objęcia nacjonalizacją tego, co nie powinno jej podlegać.

- Poza tym taki sposób myślenia jest zupełnie nielogiczny. Jeśli uznamy – tak jak sąd pierwszej instancji, a to on najczęściej orzekając używał zbyt szerokiej interpretacji – że użyte w dekrecie słowa „nieruchomości ziemskie”, mają oznaczać „nieruchomości rolnicze”, to powstaje pytanie po co po słowie „ziemskie” w treści przepisu użyto sformułowania „o charakterze rolniczym”? Trudno przecież przyjąć, aby ówczesnym władzom chodziło o „nieruchomości rolnicze o charakterze rolniczym”, bo to jest kompletny absurd językowy, a tak właśnie wynika z przyjętej przez sąd I instancji interpretacji. Czyżby sąd nie zauważył, że przyjęta przez niego wykładnia prowadzi do takiego nonsensu? – zastanawia się Marcin Schirmer.

Rozstrzygnięcie, jaka powinna być prawidłowa interpretacja przepisów nacjonalizacyjnych jest dla osób poszkodowanych kluczowe. Chodzi przede wszystkim o określenie, czy objęte takimi przepisami nieruchomości musiały spełniać wszystkie wyraźnie wymienione w tych przepisach przesłanki, czyli w przypadku dekretu o reformie rolnej musiały być zarówno „ziemskie”, jak i mieć „charakter rolniczy” (tak jak to wyraźnie zapisano w przepisach), czy też wystarczał sam charakter rolniczy?

- Jeśli uznamy, że przepisy odnoszące się do praw i obowiązków obywateli można interpretować z pominięciem niewygodnych dla Skarbu Państwa fragmentów, czyli rozszerzać ich stosowanie,  to za chwilę może stać się to powszechną praktyką, która może dotknąć każdą osobę, choćby w postępowaniu podatkowym. W czasach poprzedniego ustroju takie praktyki miały właśnie miejsce, ale chyba nie chcemy, aby te czasy powróciły - podsumowuje Marcin Schirmer.

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas