Idee znienawidzonego Donalda Tuska przez Prawo i Sprawiedliwość są dla tej partii wiecznie żywe, prawie jak myśli Lenina. Chodzi mi oczywiście o barbarzyński podatek, nazywany, ze złamaniem ustawy o języku polskim, VAT. 5 lat temu rząd Platformy Obywatelskiej podniósł go do 23 procent, oświadczając, że robi to na 3 lata. Minęło 5 lat. Zmienił się układ polityczny, a zabójczy podatek pozostał.
Stara prawda, że im bardziej śrubowane są podatki, tym mniej z ich tytułu wpływa do państwowej kasy, potwierdza się kolejny raz – na przykładzie wyrobów tytoniowych. Wyższa akcyza spowodowała mniejsze przychody fiskusa, ale za to lawinowy wzrost przemytu papierosów. Rzecz nie tylko w akcyzie. Mimo zapewnień rządu, że mamy niskie podatki bezpośrednie, rośnie liczba dłużników podatkowych. Może więc zwiększenie kwoty wolnej od podatku i racjonalizacja systemu podatkowego nie tylko nie jest straszliwym w skutkach pomysłem – ale wręcz szansą dla budżetu?
Trzy lata temu udało mi się zgrabnie streścić moje stanowisko odnośnie podatków. Obecnie postanowiłem to rozbudować.