niedziela, 12 maj 2013 09:56

Polskie miasta chcą być inteligentne Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
fot. sxc.hu

Polskie miasta chcą stać się „smart cities”, czyli inteligentnymi miastami. Nowoczesne systemy zarządzania transportem oznaczają upłynnienie ruchu, a przede wszystkim zmniejszenie go w centrum. W konsekwencji spadną wydatki na utrzymanie infrastruktury i poprawi się jakość powietrza. Według ostrożnych szacunków, w ciągu najbliższych kilku lat 33 polskie miasta i gminy wydadzą na inteligentne rozwiązania transportowe co najmniej 1,2 mld zł.

- Inteligentne miasto daje większe szanse ludziom, żeby im się żyło lepiej – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji. -Myślę, że jesteśmy w takim czasie, gdzie w ciągu 3 do 5 lat te różne zaległości odrobimy i właściwie będziemy na takim samym poziomie życia w dużych miastach, jaki mają mieszkańcy dużych miast w innych krajach europejskich.

Przykładem miasta, które na szeroką skalę wprowadza model „smart city” jest Londyn. Jak podkreśla Marek Cywiński, dyrektor generalny Kapsch Telematic Services, po wprowadzenia stref ograniczonego dostępu w centrum miasta średnia prędkość pojazdów wzrosła o 15-20 proc., a opóźnienia komunikacji publicznej zmalały o 30 proc. Do tego koszt wprowadzenia inteligentnych rozwiązań zwrócił się już po półtora roku, m.in. z uwagi na opłaty za wjazd do określonych stref.

- Bez wątpienia jest to właściwa droga, dlatego że możliwości rozwoju miasta i jego infrastruktury poprzez budowę kolejnego mostu, kolejnego skrzyżowania, kolejnego tunelu, kolejnego pasa drogi są ograniczone. Po drugie, inwestycje w tzw. „twardą” infrastrukturę są bardzo kosztowne i uciążliwe w trakcie realizacji – dodaje Marek Cywiński, dyrektor generalny Kapsch Telematic Services.

Według ministra administracji i cyfryzacji, inteligentne miasta przynoszą dwie podstawowe korzyści – wzrasta jakość życia, a równocześnie spadają jego koszty.

- Przy nowoczesnym zarządzaniu energią możemy płacić mniejsze rachunki, a mieć wysokiej jakości energię, czystą wodę, płacąc za nią mniejsze rachunki, lepszy transport publiczny tam, gdzie chcemy się dostać za odpowiednią cenę, która niebędzie przerastała naszych możliwości – wylicza Michał Boni.

Marek Cywiński podkreśla znaczenie telematyki w rozwoju „smart cities”. Według niego polskie miasta przekonały się w ciągu ostatnich lat, że rozbudowa infrastruktury drogowej nie rozwiązuje problemów. Dzięki nowym inwestycjom do centrów miast wjeżdża jeszcze więcej samochodów, co przekłada się na wzrost zanieczyszczenia i powstawanie uciążliwych korków. Dlatego ważne są nowoczesne technologie, a także zachęta ze strony miasta dla osób przesiadających się do komunikacji publicznej.

- Mieszkańcy chcieliby korzystać z infrastruktury, nie tkwić w korkach, móc polegać na komunikacji miejskiej, która ich dowiezie na czas i w dobrej cenie. Chcieliby mieć również informacje, jak mogą się przemieszczać i jakie wybrać środki komunikacji, żeby dostać się z punktu A do punktu B – mówi Cywiński.

Według Boniego państwo wspiera rozwój inteligentnych miast, choć najważniejszą rolę mają samorządy. Poszczególne miasta powoli zmierzają w tę stronę, choć do pełnej realizacji „smart city” jeszcze długa droga. Na razie np. w Szczecinie pojawiają się duże tablice informująca o utrudnieniach w ruchu i sugerujące objazdy.

- Państwo wspiera projekty infrastrukturalne, które mają już nowoczesny charakter. Państwo wspiera rozwój dostępu do Internetu, bo to jest także WiFi w każdym miejscu. Państwo wspiera w taki sposób myślenie o rozwoju miast, który właśnie na takie potrzeby odpowiada. Oczywiście główną rolę odgrywają tutaj władze samorządowe, ale te ramy finansowe, inwestycyjne, infrastrukturalne muszą być tworzone wspólnie – mówi minister administracji i cyfryzacji.

Boni dodaje, że wciąż jesteśmy w tyle za Europą Zachodnią, ale dystans szybko się zmniejsza. Uważa, że gdyby nie blokada rozwoju miast w PRL-u, Warszawa byłaby znacznie większym miastem, a jakość życia w polskich metropoliach nie różniłaby się od innych krajów.

Cywiński dodaje, że wprowadzanie „smart cities” wymaga współpracy wielu podmiotów i budowy spójnego systemu. Zagrożeniem może być nadmierna fragmentaryzacja rynku.

- Ustawodawstwo krajowe, a wcześniej UE, przewidziało sytuację, z jaką mamy do czynienia obecnie: realizowane są projekty fragmentaryczne, które będą miały sens tylko, jeśli będą stanowiły elementy pewnej współpracującej ze sobą całości. Stąd powstały wytyczne albo oczekiwania mówiące o tym, jak powinny być konstruowane poszczególne elementy z zakresu ITS, aby zapewnić ich interoperacyjność – mówi dyrektor generalny Kapsch Telematic Services.

Według niego szczególną rolę ma współpraca inteligentnych systemów transportowych w poszczególnych miastach z systemem krajowym. Ponadto ważne jest dobre i przyjazne dla obywateli wykorzystanie informacji dostarczanych np. na smartfony i tablety.

Tematyka ITS w miastach cieszy się coraz większym zainteresowaniem władz samorządowych. Poświęcona jej była Konferencja Europolis,w najbliższym czasie rozwiązania z zakresu „smart cities” będą omawiane także na VI Polskim Kongresie ITS oraz podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 13 maj 2013 10:51