Menu
A+ A A-

„Wybrańcy bogów umierają młodo"

To śp. Tytus M. Plautus, rzymski komediopisarz, powiedział: „Quem di diligunt, adolescens moritur". Śp. Fryderyk Nietzsche dodał: „...ale później żyją wiecznie w ich towarzystwie". My podobno jesteśmy chrześcijanami, też wierzącymi w Życie w Lepszym (wielu zapewne w Gorszym...) Świecie – więc skąd u nas taka absolutyzacja przeżycia na tym?

Czytam w „Głosie Wielkopolskim", że „27-latek miał w niedzielę zawał serca podczas zawodów w Pile. Zmarł w szpitalu. Trzy tygodnie wcześniej zasłabł w Poznaniu. Coraz częściej w zawodach biorą udział osoby, które nie badają się i nie przygotowują do nich".
No, dobrze – ale to przecież ich sprawa? „Chcącemu nie dzieje się krzywda"!
Nie. W socjalizmie to sprawa społeczna (jak mówią klasycy: „Gdy ktoś chce nas zniewolić, to zaczyna od wmawiania nam, że nasze prywatne problemy to sprawa społeczna"...) P. dr Stefan Ożegowski mówi „Głosowi":
„Dopiero po badaniach i rozmowie ze sportowcem możemy jednoznacznie stwierdzić, która osoba nie powinna brać udział w biegach maratońskich i zawodach triathlonowych" - i ostrzega, że taki wysiłek nie jest bez znaczenia, nawet dla zdrowych i młodych organizmów.
Pewnie, że nie jest. Jednak cywilizacja europejska była oparta o zasadę: „Co cię nie zabije – to cię wzmocni". I, rzeczywiście: raz na jakiś czas ktoś tego nie przeżywa – ale za to wszyscy inni są wzmocnieni!!
I to się liczy.
Ale czytamy dalej: „To pierwsza tragedia, która zdarzyła się na trasie ekstremalnych biegów lub triathlonów. Prawie zawsze przyczyną są problemu kardiologiczne. Tak było też dwa lata temu, podczas poznańskiego maratonu. Wtedy na trasie zmarł jeden z biegaczy. Był to 35-latek, który miał atak serca. Właśnie ze względu na jego śmierć, organizatorzy zawodów proponują zawodnikom bezpłatne badania. - To właśnie ze względu na tę tragedię postanowiliśmy, że każdy z uczestników, będzie mógł bezpłatnie skorzystać z badania kardiologicznego i zrobić sobie EKG - mówi Monika Prendke z biura prasowego poznańskiego maratonu. Od tego czasu każdy uczestnik w chwili, gdy otrzymuje numer startowy może również za darmo przebadać się w Centrum chorób serca i układu krążenia "I-Kar" w Poznaniu. A to - jak mówi Stefan Ożegowski, ordynator oddziału kardiologii z Centrum "I-Kar" - może uchronić przed tragedią".
Organizatorzy zachowują spokój: „Działamy w granicach prawa. Nie możemy nikogo zmusić do wykonywania badań - wyjaśnia i dodaje: - Żeby wziąć udział w zawodach trzeba wpłacić wpisowe i podpisać zaświadczenie, że jest się zdrowym. Zawodnik musi być pełnoletni. To on bierze za siebie odpowiedzialność. Tak właśnie było podczas niedzielnego triathlonu. - Przed rozpoczęciem zawodów wszyscy zawodnicy wypełnili i podpisali oświadczenie, dotyczące braku przeciwwskazań do ich udziału w rywalizacji". I to jest to. Na szczęście nikt nie żąda, by takie badania były obowiązkowe.
Co ciekawe: tego samego dnia kończyła się Olimpiada Szachowa. Napisałem o niej: „Często wielcy entuzjaści szachów, nie mający szans na reprezentowanie swojego państwa, wyjeżdżają do innego kraju, gdzie ze swoim poziomem gry wręcz błyszczą. Takim entuzjastą był urodzony w Szwajcarii p. Kurt Meier, który wybrał Seszele. I ostatniego dnia podczas partii z p. Alanem Patience Niybizi z Rwandy - zasłabł. Czym prędzej przyniesiono defibrylator (część graczy - myśląc, że to terroryści wbiegają z bronią - padła na podłogę!), ale na próżno: 67-letni p. Meier zmarł"
Czyli: szachy są równie niebezpieczne, jak triathlon?
Nie, nie „równie". Bo tego samego dnia na olimpiadzie w Tromsø zmarł jeszcze drugi zawodnik – tym razem z Uzbekistanu!
Na niejakie szczęście tam też nikt nie proponuje, by zezwolenia na tak niebezpieczną dla zdrowia grę jak szachy, wydawali kardiolodzy...
http://korwin-mikke

 

Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas