W tych wyborach po jednej stronie stanie „klasa polityczna"; ludzie zaprawieni w sprawowaniu rozmaitych urzędów, świetnie wiedzący, gdzie i za jaki sznurek pociągnąć – i umiejący wykorzystywać miejscowe układy.
Za nimi stoi ogromna rzesza ludzi. Ich żony. Ich synowie i córki. Ich rodzice. Ich zięciowie. Znajomi, którym dali posady. Ich żony. Ich synowie i córki, ich synowe...
Tak ze trzydzieści osób.
Gdy pomnożymy 30 przez 630.000 – bo tylu jest w Polsce urzędników – to wyjdzie 19 milionów.
Prawie dwa razy tyle, ile w ogóle weźmie udział w wyborach!!!
Jakim cudem ktokolwiek spoza tego gangu ma w ogóle uzyskać jakiś głos?
Spokojnie...
Każdy z nas ma ojca i matkę. Ma czworo dziadków. Ma ośmioro pradziadków.
Czyli 500 lat temu na świecie musiałoby być ze 100 miliardów ludzi...
Skąd ta różnica?
Po prostu nasi przodkowie byli ze sobą spokrewnieni.
To samo i tu. Synowa jednego urzędnika jest jednocześnie siostrą innego urzędnika. To znacznie redukuje tę przerażającą liczbę.
Ale, mimo to, jest ich niestety dużo. Bardzo dużo. I Platforma Obywatelska może sobie i chcieć walczyć z biurokracją – ale jej elektorat chce, by urzędników było jak najwięcej. Bo siostrzeniec skończył studia i jemu też „należy się" jakaś posada.
Więc PO tworzy nowe posady i tworzy...
Naprzeciwko tej ośmiornicy stoją zwykli ludzie. Oni nie chcą żadnych posad. Nie chcą być urzędnikami. Nie chcą za to na nich płacić – i nie chcą, by ci urzędnicy wtrącali się im w sprawy prywatne i businessowe. Chcą po prostu wziąć swoje sprawy w swoje ręce.
Sami zdecydować, czy przypiąć się pasami do siedzenia w samochodzie, sami zdecydować, czy się ubezpieczą i w jakiej firmie, sami zdecydować czy dziecko idzie do szkoły – i do jakiej; a także: czego w tej szkole będzie się ono uczyć.
Krotko pisząc: jest to walka między właścicielami niewolników – a ludźmi, którzy niewolnikami być nie chcą.
A między nimi jest ogromna rzesza niewolników, którzy nie są pewni, czy chcą być niewolnikami – czy nie. Niby chcieliby być wolni – ale z drugiej strony boją się odpowiedzialności. Wybiorą szkołę dla dziecka – a kto wie, czy to będzie dobra szkoła? Państwo nie wyda przepisów o handlu grzybami – i żona pójdzie na bazar i potem ugotuje zupkę na muchomorkach...
Straszne...
A właściciele niewolników straszą. Bo Wolność jest STRASZNA. A w niewoli – wiadomo: właściciel niewolnika ma obowiązek i pracę mu zapewnić, i mieszkanie, i odzienie – i wyżywienie do końca życia.
No tak – rozumuje kandydat na nie-niewolnika – gdybym odkładał pieniądze zamiast płacić składkę emerytalną – to miałbym „emeryturę" trzy razy wyższą. Ale skąd ja wiem, czy tych pieniędzy nie wydam? Nie przepiję? Nie przegram na ruletce? Nie pożyczę nieuczciwemu znajomemu?
Znacznie bezpieczniej jest uwierzyć Panu.
A Panowie zacierają ręce. Bo w ich rękach zostaje przecież 2/3 sum wpłacanych jako „składki emerytalne".
Na przykład.
W największym skrócie: głosując w wyborach do sejmików wojewódzkich na PO, PiS, PSL, SLD itd. - głosuje się za lepszym – bgłosowanieyć może Panem.
A głosowanie na Kongres Nowej Prawicy to głosowanie za likwidacją ustroju niewolniczego.
Czyli po prostu kontr-rewolucja.
Tylko młodzi ludzie gotowi są głosować za obaleniem ustroju niewolniczego – starsi na ogół już przywykli do tego, że jest Pan. I chcą tylko mieć lepszego Pana.
Cóż: Adam Mickiewicz pisał o nich tak:
Mówią, że Lapończycy na zimy miesiące,
Zwykli sobie z gwiazd jedną obierać za Słońce.
Gdy widzą, że obrana źle grzeje i świeci
Idą od niej do drugiej, od drugiej do trzeciej -
I tak ciągną sejmiki aż do zimy końca
Nie mogąc się pogodzić na obranie Słońca.
Więc jak ktoś chce nadal się w to bawić...
http://korwin-mikke.pl