Logo
Wydrukuj tę stronę

Królewiacy i Górale – a reszta?

Królewiacy i Górale – a reszta?

Jest rzeczą (pozornie) zdumiewającą, że Wielkie Księstwo Poznańskie w składzie Królestwa Prus (a potem Cesarstwa Niemiec) było ziemią najlepiej rozwiniętą. Wystarczy popatrzeć na mapę linij kolejowych – wtedy wyznacznika postępu i taniej komunikacji.

Zamożność mieszkańców W. Księstwa była znacznie wyższa, niż bogactwo mieszkańców Królestwa Polskiego – a ta jeszcze wyższa, niż zamożność mieszkańców Królestwa Galicji i Lodomerii, wchodzącego w skład Cesarstwa Austriackiego.
Tymczasem w polityce polskiej prym wiodła „orientacja austriacka". Na drugim miejscu była „orientacja rosyjska".
Natomiast żaden ogólno-polski polityk – poza Stanisławem Strońskim, przepraszam – nie opowiadał się za wiązaniem przyszłości Polski z Prusami i Niemcami!
Zagadka znika, gdy popatrzymy na podatki – i liczbę urzędników w tych trzech monarchiach.
Najwyższe podatki (12,5 proc. - najwyższe wtedy na świecie!!!!) były w Galicji. Tam też była słynna austriacka biurokracja – czyli tabuny urzędasów, wieczorami modlących się za pomyślność śp. Franciszka Józefa. I w konsekwencji słynna bieda galicyjska...
Na drugim miejscu była Kongresówka. Podatki niższe. Liczba urzędników mniejsza – w dodatku część posad (większą część tych najlepszych) zajmowali Rosjanie. Ale rozwój gospodarczy wcale-wcale... Zwłaszcza po dojściu do władzy śp. Piotra Stołypina.
Natomiast Wielkie Księstwo Poznańskie rozwijało się najlepiej – przy najniższych podatkach i najmniejszej biurokracji. Właśnie dlatego rozwijało się najszybciej. Trudno ocenić, czy przyczyną nie było też to, że większość posad zajmowali Niemcy – faktem jest jednak, że Wielcy Polanie byli najlepiej wyedukowanymi gospodarczo i edukacyjnie Polakami.
Od wroga trzeba się uczyć! I Poznaniacy to zrobili.
Co więcej: praworządność była najwyższa w Królestwie Pruskim. Tu trwały tradycje Wielkiego Fryca, który szczycił się, że młynarz, Jego poddany, ośmielił się rzucić Mu w twarz (gdy chciał go wywłaszczyć za zbyt niską sumę): „Są jeszcze sędziowie w Berlinie!". To tu śp. Michał Drzymała postawił sobie w obejściu „wóz konny jednorodzinny" - i jedyną „szykaną" ze strony administracji pruskiej, z której zakpił, było to, że landrat kazał codziennie sprawdzać, czy wóz jest wozem, a nie domem – czyli: czy przejechał przynajmniej 10 cm. W Kongresówce położyłoby tej zabawie kres rozporządzenie namiestnika czy gubernatora, w Galicji wynaleziono by jakiś kruczek prawny (bo przepisów było tam bez liku...), w PRL-u po prostu by Go wywalono bez odszkodowania – a w III RP z zaniżonym odszkodowaniem.
Wyciągnijmy teraz wnioski.
Polscy „politycy" z czasów zaborów (i teraz, i teraz....) mają na oku jedno: by były wysokie podatki – niezbędne by stworzyć ogromną liczbę posad dla krewnych, znajomych i Parteigenossen. Aha – i by prawo było możliwie niejasne i nie istniała praworządność – bo wtedy polityk czy urzędnik może zgnoić każdego „obywatela".
Najłatwiej: rodaka. Bo cudzoziemcy, cholera, czasem cynicznie odwołują się do czynników zagranicznych. I w ogóle są bezczelni.
Już w 1919 nastąpiła inwazja Królewiaków i Górali (bo tam było najwięcej „wykształconych kadr urzędniczych"...) na Wielkopolskę. Inwazja udana. Ta trwająca do dziś okupacja niemal do reszty zniszczyła wyższą kulturę polityczną i gospodarczą Wielkiego Księstwa Poznańskiego.
Tak: „okupacja". Co z tego, że przez rodaków?
Gdyby III Rzesza lub RFN napadły na Szwajcarię i wcieliły niemieckojęzyczne kantony do Niemiec – to też byłaby to okupacja.
Nieprawda-ż?
http://korwin-mikke.pl

{jumi [*9]}

 

Artykuły powiązane

Realizacja i wykonanie Fanaberie.eu