Menu
A+ A A-

Tolerancja w natarciu Wyróżniony

Tolerancja w natarciu

Wyobraźmy sobie, że pan Jan Kowalski jest członkiem Związku Filatelistów Polskich. Jest też członkiem Związku Zawodowego Elektryków, oraz pracownikiem Polskich Sieci Energetycznych sp. z o. o. Pan Kowalski jest też homosiem – ale do żadnego Związku Zawodowego Homoseksualistów nie należy.

I oto związek Zawodowy Elektryków proponuje Sieciom Energetycznym, że w celu zwiększenia atrakcyjności pracy w Sieciach będzie organizował – w porozumieniu z PZF – wykłady dla młodzieży o znaczkach pocztowych.
A kto by miał wykładać, jak nie p. Jan Kowalski? Idealny kandydat.
No, i pan Kowalski robi wykłady dla młodzieży – a ponadto, niestety, wykorzystuje kontakty z młodzieżą do swoich celów prywatnych.
Mija dziesięć lat – i były młodzieniec, dowiadując się, że „płacą odszkodowania" wnosi do sądu pozew, że był wykorzystywany przez p. Kowalskiego do niecnych czynów. I chce za to po 200 tysięcy: od p. Kowalskiego, od Sieci Energetycznych, od ZZ Elektryków i od PZ Filatelistycznego.
Otóż, przede wszystkim: ja nie przyjąłbym takiego pozwu. Pozwy w takich sprawach można – moim zdaniem – składać w ciągu trzech dni od zaistnienia sytuacji – lub miesiąca po dojściu pokrzywdzonego do pełnoletności. W przeciwnym razie cała Polska pełna będzie takich pozwów – a jak się obronić po latach przed takim posądzeniem?
W Lyonie parę lat temu trzy gimnazjalistki oskarżyły 11 notabli, z byłym burmistrzem na czele, o to, że wykorzystywali je seksualnie. Faceci spędzili po trzy lata w areszcie – zanim panienki przyznały, że wszystko to sobie – dla draki – zmyśliły. Nawet nie dla odszkodowania: dla zabawy. Zadały sobie trud: przestudiowały życiorysy ofiar, znalazły ich adresy, miały ich fotografie...
Wymiar sprawiedliwości na początek oskarżył je, że zostały przekupione i dlatego wycofują oskarżenie. Dopiero po paru tygodniach, z ociąganiem, wypuścił ofiary ze swoich szponów.
Ja chodziłem do szkół za straszliwej komuny – ale uczono mnie wtedy, że obowiązuje domniemanie niewinności – bo lepiej, by dziesięciu przestępców uszło karze, niż by skazany został niewinny. W dzisiejszej erze szalejącej tolerancji obowiązuje, jak się wydaje, zasada odwrotna...
A po drugie: co z tym wszystkim mają wspólnego Sieci Energetyczne, ZZ Energetyków i PZFilatelistyczny???
Tymczasem dziś czytam: „Marcin K., dawna ofiara księdza-pedofila z Pomorza, domaga się odszkodowania za krzywdy sprzed lat. Sprawa rozpocznie się w październiku w sądzie w Koszalinie. Najpierw dojdzie do próby ugodowej. Jeśli kościół ją odrzuci, rozpocznie się proces. Sprawa Marcina K. dotyczy wydarzeń sprzed lat. Kiedy obecnie 25-letni Marcin K. miał 12 lat, był wykorzystywany przez księdza Zbigniewa R. W zeszłym roku, krótko przed przedawnieniem się karalności tego przestępstwa, duchowny został skazany na 2 lata więzienia. Na razie kary nie odbywa. Tłumaczy się kłopotami ze zdrowiem. Marcin K. chce finansowej rekompensaty i przeprosin od samego księdza, parafii w Kołobrzegu, w której doszło do przestępstwa oraz od archidiecezji koszalińsko-kołobrzeskiej".
To dlaczego nie od Watykanu i samego Pana Boga???
Jest oczywiste, że pederastów jest wśród księży więcej niż średnia w kraju – bo homosie-pedofile idą tam, gdzie jest dostęp do młodych chłopców. Podobnie ludzie pragnący kraść prąd często idą pracować w Sieciach Energetycznych. Na tej podstawie nie można jednak nikogo podejrzewać, ani podejmować jakichś specjalnych działań.
Gdyby Kościół – lub jakakolwiek instytucja – rozpoczął badania, czy ich funkcjonariusze nie są aby homosiami – to by dopiero lobby (tfu!) „gejów" podniosło wrzask o „dyskryminacji"!
Pederastów w sutannach należy karać tak samo, jak tych bez sutanny. I tyle.
A cała reszta już z daleka śmierdzi mi demokracją. Konkretnie: Volksgerichte - „sądem ludowym".
Po amerykańsku: „prawem sędziego Lyncha".
http://korwin-mikke.pl

{jumi [*9]}

Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas