Menu
A+ A A-

Kanarków nie słyszałem... Wyróżniony

Kanarków nie słyszałem...

Wyspy Kanaryjskie, gdzie obecnie przebywam, zamieszkałe były przez kanarki i tajemniczy lud Guanaczów. Guanaczów wybili Hiszpanie, kanarki zniknęły wraz z nimi – a za to rozgniewały się wulkany.

 

Największe, El Teide (byłem na nim, to 3700 m n.p.m. – o połowę wyższy niż nasze Tatry - na małej wyspie Teneryfie).
Kanarki tam nie śpiewają – natomiast wróble ćwierkają, że są na Wyspach politycy dążący do niepodległości. Widziałem na murach napisy: „Ani UE, ani NATO, ani Hiszpania – NIEPODLEGŁOŚĆ!).
A komu potrzebna jest niepodległość Wysp Kanaryjskich?
Politykom kanaryjskim.
Obecny szef Autonomii Wysp Kanaryjskich zostałby „prezydentem Republiki Ośmiu Wysp" (tak: właśnie pomalutku rośnie nowy jakiś wulkan, już czubek pojawił się na powierzchni, lawa z niego wycieka - będzie ósma wyspa kanaryjska!) - bo przecież nie może się Ważne Państwo nazywać od niepoważnych ptaków, których w dodatku nie ma. Pojawiłyby się posady dla 190 ambasadorów (wraz z licznym personelem...), powstałoby Ministerstwo Spraw Zagranicznych – a może nawet Ministerstwo Handlu Zagranicznego...
...a za to wszystko musieliby płacić nieszczęśliwi - to znaczy: uszczęśliwieni uzyskaniem niepodległości – mieszkańcy.
Ku zmartwieniu polityków: nawet 20 proc. obywateli Autonomii nie popiera niepodległości – ale od czego uparta propaganda? Kanary to prawie milion mieszkańców – a np. Czarnogóra tylko pół miliona. By nie wspomnieć o Kosowie, Andorze, Luksemburgu, Liechtensteinie, Monaco, San Marino – z Watykanem, nie ostatnim przecież. A Wyspy św.Tomasza i Księcia?
To dlaczego Kanaryjskie mają nie być niepodległym państwem?
Królestwo Hiszpanii ma jednak poważniejsze problemy. O niepodległość dopominają się Baskowie – naród o kulturze nie mającej nic wspólnego z Hiszpanią. Jeszcze poważniejszy problem to Katalonia – mająca język podobny do hiszpańskiego – ale bardziej do prowansalskiego – państwo kiedyś potężniejsze od królestw Kastylii i Leòn i od Andaluzji, obejmujące sporo ziem obecnie francuskich i włoskich.
Katalonia zaprowadziła właśnie jako obowiązkowy w szkołach język kataloński; jeśli rodzice chcą uczyć dzieci po hiszpańsku muszą prosić o dodatkowe lekcje „języka obcego". Większość prosi – bo hiszpański to dziś największy język świata. Po hiszpańsku mówi cała Ameryka Łacińska (za wyjątkiem Brazylii i Gujan) – aż po Meksyk i południowe stany USA, po hiszpańsku mówią na Filipinach, i w wielu państwach afrykańskich. Więcej, niż po angielsku – wbrew pozorom!!
Na szczęście zwolennikom autonomii Śląska nie uda się chyba wprowadzić nauczania w języku śląskim – a to z braku w tym języku najprostszego podręcznika do chemii czy geografii. Tak więc: autonomia Śląska, Wielkopolski czy Mazowsza jak najbardziej TAK – tylko bardzo proszę o nieośmieszanie słusznej idei autonomii poprzez rozwijanie niepodległościowej tromtamdracji.
Na szczęście dialekt kanaryjski różni się od kastylijskiego mniej, niż wielkopolski od polskiego – więc dzieciom grozi tu co najwyżej nauka śpiewania jak kanarki.
Albo to, że ten nowy stożek wulkaniczny – albo któryś ze starych wulkanów – wybuchnie.
http://korwin-mikke.pl

{jumi [*9]}

 

Ostatnio zmienianyczwartek, 01 sierpień 2013 10:18
Powrót na górę

Mapa strony

Biznesciti.com

O biznesie

Przydatne linki

O nas