"Prawda" w Internecie – czyli nie wierz w to co czytasz Wyróżniony
- Napisane przez DD
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Ostatnio mamy wysyp internetowych sensacji, które okazywały się żartami albo pomyłkami, a które poważnie wpływały na wizerunek i (lub) finanse osób, firm czy instytucji, które były nimi dotknięte. Karać takich żartownisi lub nierzetelnych poszukiwaczy sensacji, czy tylko upominać?
Tydzień temu użytkownik portalu wykop wrzucił zdjęcie silnika z samolotu z informacją, że wrzucił do niego przed startem metalową rurkę, żeby sprawdzić co się stanie. Nim zdążył poinformować wszystkich, że to żart i tak naprawdę niczego takiego nim zrobił, użytkownicy portalu zdążyli poinformować odpowiednie służby. Samolot musiał zostać poddany szczegółowej kontroli, policja i prokuratura musiała zając się nieszczęsnym żartownisiem, który przy okazji szybko stracił pracę na lotnisku.
W ostatnich dniach użytkownicy Internetu żyli filmikiem na serwisie YouTube, na którym oszukani konsumenci pokazują jak kubki wybuchają po wlaniu do nich wrzącej wody. Film obejrzało ponad pół miliona osób. Okazało się jednak, że feralne kubki zostały zakupione w innym dyskoncie. Czy za taką dezinformację nie powinno się karać? Biedronka została niesłusznie oskarżona, a kilkaset tysięcy osób, które obejrzało filmik mogło się zrazić do zakupów w tym sklepie. Przecież za fałszywe oskarżenia Kamil Durczok otrzyma odszkodowanie, to czy Biedronka, która mogła stracić przez pomówienia klientów powinna oczekiwać od nich zadośćuczynienia?
O fałszywych telefonach o podłożeniu ładunków pod różne instytucje jesteśmy informowani kilka razy w roku. Gdy ktoś zażartuje, że podłożył bombę na lotnisku, uruchamia się cała kosztowna procedura, wstrzymywane są loty. Kosztami obarczani są wtedy żartownisie. Jeżeli duża firma pada ofiarą pomówień, które mają wpływ na jej wizerunek i prawdopodobnie na jej przychody to czy odpowiedzialni nie powinni zostać ukarani?
W Internecie w każdej sekundzie pojawią się ogromne ilości informacji, nie wszystkie są jednak prawdziwe. Przekonali się o tym nie raz studenci czy uczniowie, którzy kopiowali wpisy z Wikipedii. Czytając informacje zamieszczane na portalach, które są współtworzone przez ich użytkowników musimy zachować podwójną ostrożność.