Majchrowski: w samorządach dochodzi do makabrycznych rzeczy Wyróżniony
- Napisane przez portalsamorzadowy.pl
- Komentarze:DISQUS_COMMENTS
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
– Jeśli mam sytuację, że radni, zwłaszcza dwóch głównych partii, w decyzjach kierują się nie sytuacją miejską, tylko polityką, to dla mnie coś makabrycznego – twierdzi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
Co pan sądzi o sprawie burmistrza Ustki?
Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: – Nie znam jej.
Burmistrz tego miasta przyjął propozycję lokalnego biznesmena, by za pięć milionów złotych wpłaconych do miejskiej kasy zrezygnować z ponownego kandydowania w wyborach samorządowych.
– Dla mnie to kuriozalne rzeczy, ale sądzę, że trzeba rozpoznać całą sprawę od podszewki. Znamy tylko warstwę wierzchnią, ale co za nią się kryje, trudno powiedzieć. Widzimy, jak cenne są stanowiska samorządowców.
Deklaracja, że startuje pan kolejny raz, by Kraków nie został rozdrapany przez partie polityczne, brzmi nieco dramatycznie.
– Ale prawdziwie.
Partie polityczne na poziome samorządowych aż tak szkodzą?
– Celem partii jest zdobycie władzy, to wynika z definicji. Sytuacja jest taka i to w niektórych samorządach widać, że jeżeli dana partia wygrywa wybory, to obsadza stanowiska swoimi ludźmi. To na ogół koledzy, którzy nie zawsze są kompetentni. Obserwuję to w bardzo wielu samorządach różnych szczebli, gdzie z racji tego, że ktoś jest przynależny partii albo jest dobrym znajomym szefa, zostaje dyrektorem, wiceprezydentem czy wiceburmistrzem.
Zawsze uważałem, że jeśli mamy mówić o obsadzie stanowisk, muszą to być wyłącznie ludzie kompetentni, znający miasto, wiedzący, jak się poruszać. Nie chodzi tu o osoby słuszne politycznie.
Chodzi panu o niezależność władzy samorządowej.
– Oczywiście. Jeśli mam sytuację, że radni, zwłaszcza dwóch głównych partii, w swoich decyzjach kierują się nie sytuacją miejską, tylko polityką, to dla mnie coś makabrycznego.
Dlatego nie chce pan startować pod żadnym szyldem politycznym?
– Nigdy nie startowałem i nie będę startował.
Pana zdaniem oddolne ruchy wyborcze mają szanse w nadchodzących wyborach? W Krakowie jest kandydat, który chce budować mieszkania o połowę tańsze niż dzisiaj.
Szczęść Boże. Boje się, że kandydaci wygadują głupstwa, obiecują rzeczy niestworzone i niemożliwe do zrobienia, a ludzie uważają to za dobre. Kiedyś Mleczko narysował dowcip, na którym był tłum ludzi z transparentem „Żądamy obietnic". Ja nigdy nie mówiłem o rzeczach, które są niemożliwe czy uważam je za niesłuszne. Zawsze uważałem, że należy być w porządku w stosunku do mieszkańców, zwracać się do nich w sposób rzetelny i konkretny, a nie opowiadać dyrdymały.
Kwestia igrzysk w Krakowie jest zamknięta?
– W tym sensie, że igrzysk nie będzie, jest zamknięta. Pozostają rozliczenia finansowe. Jesteśmy na tym etapie, że z jednej strony ministerstwo sportu chce od nas zwrotu pieniędzy, z drugiej strony my chcemy od resortu zapłaty za zobowiązania, z których się nie wywiązali. Podobnie Szwajcarzy, którzy chcą, by im zapłacić za coś, czego nie zrobili.
Pana zdaniem Kraków stać na metro?
– Nie. Ani na wybudowanie, ani na utrzymanie. Kraków nie jest miastem z tak dużymi potokami ludzkimi, które uzasadniałyby budowę metra. Jest zespół, który temat analizuje, zobaczymy, jak to się rozwinie.
Część krytyków zarzuca panu, że zaniedbał pan Nową Hutę, nic tam się nie dzieje, nie ma inwestycji, ta część miasta jest pozostawiona sama sobie. Czy Kraków ma problem z Nową Hutą?
– Nie ma. Życzę ludziom, który wypisują te idiotyzmy, by zapoznali się ze stanem rzeczywistym. Wtedy możemy rozmawiać. Ludzie mają tendencję do powtarzania niesprawdzonych informacji. Jedna z moich kontrkandydatek na pytanie dziennikarza, co by zmieniła w mieście, odpowiedziała: „Brudno jest, ludzie papiery rzucają". Jaki jest stan faktyczny? Centrum Krakowa jest sprzątane dwa razy dziennie.
Ktoś inny opowiada, że miasto jest zadłużone. Ktoś taki nie ma pojęcia, jaka jest sytuacja. Pokazuję dane, badania firm ratingowych prowadzących audyt miasta, ale to nie pomaga. Jeszcze idioci dziennikarze bezmyślnie powtarzają niesprawdzone informacje.
Podobnie mamy podpisaną umowę z XVIII Dzielnicą, gdzie budowana jest spalarnia odpadów i przewidziane są rekompensaty. Tymczasem Szczęść Boże. Boje się, że kandydaci wygadują głupstwa, obiecują rzeczy niestworzone i niemożliwe do zrobienia, a ludzie uważają to za dobre. Kiedyś Mleczko narysował dowcip, na którym był tłum ludzi z transparentem „Żądamy obietnic". Ja nigdy nie mówiłem o rzeczach, które są niemożliwe czy niesłuszne. Zawsze uważałem, że należy być w porządku w stosunku do mieszkańców, zwracać się do nich w sposób rzetelny i konkretny, a nie opowiadać dyrdymały.
Dlaczego w Krakowie doszło do dziwnej sytuacji w sprawie likwidacji pieców węglowych?
– Była to uchwała nie miasta, ale sejmiku wojewódzkiego, tam proszę adresować uwagi.
Ale władze miasta też chciały likwidacji tych pieców.
– Oczywiście, ale treść uchwały przygotował sejmik. To jest najgorsza sytuacja, z którą ciągle mamy do czynienia w Polsce, kiedy treść aktów prawnych przygotowują nie prawnicy, lecz politycy. Gdyby ta uchwała została przygotowana porządnie, nie byłoby wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
W istocie jednak wyrok nam niemal niczego nie zmienia. Mamy uchwałę rady miasta w tej sprawie, robimy swoje, wymieniamy piece, płacimy za wymianę tak jak do tej pory.
Zmienia się jedno. Odpada nam 2018 rok jako ostateczny termin wymiany pieców. Sądzę wobec tego, że będziemy musieli finansowo zachęcić mieszkańców do wymiany. Do 2018 roku utrzymamy stuprocentową dopłatę, w 2019 zmniejszymy ją na przykład do 60 proc., w 2020 do 40 proc. itd.
Czy są plany przeniesienia części Forum Ekonomicznego w Krynicy do powstającego Centrum Kongresowego?
– Są, z tym że na razie przenieść chcemy jedynie Kongres Regionów. Planujemy oddzielić go od Forum Ekonomicznego i pierwsze regiony w Krakowie zorganizować w maju przyszłego roku. W przyszłości być może także inne elementy Forum Ekonomicznego przeniesiemy do Krakowa.
Na południu Polski będą trzy duże hale sportowe. Nie pojawi się problem z utrzymaniem?
– Oczywiście, że się pojawi. Dziwię się Gliwicom, że budują wielką halę, mając pod bokiem podobne obiekty w Krakowie i Katowicach. To zupełnie bez sensu.